W końcu ustalili, co prezes miał na myśli. Pułap ustalony na 15 tysięcy zł, ale są i święte krowy
Po dwutygodniowym namyśle władze Prawa i Sprawiedliwości zdecydowały o tym, jak rozumieć słowa Jarosława Kaczyńskiego. Limit zarobków w spółkach publicznych dla kandydatów na samorządowców zostanie ustalony na 15 tysięcy złotych. Zarabiający więcej zostaną ukarani brakiem możliwości kandydowania.
– Do polityki nie idzie się dla pieniędzy – to sformułowanie jak mantrę powtarzają teraz przedstawiciele PiS.
Ale komentatorzy przytomnie zauważyli, że brak możliwości kandydowania w wyborach samorządowych jest dla tzw. kasty Pisiewiczów, czyli osób, które dzięki partii dostały lukratywne posady, nie jest żadną karą. W końcu już mają swoje stołki i apanaże.
Ile może zarabiać polityk?
Na dodatek słowa Kaczyńskiego zaskoczyły polityków PiS i przez dwa tygodnie nie było wiadomo, o jakim poziomie zarobków mówi prezes. Jak twierdzi Rzeczpospolita, w końcu ustalono, że na listach PiS w wyborach samorządowych nie znajdą się osoby zarabiające w spółkach skarbu państwa powyżej 15 tysięcy złotych. Ciągle nie wiadomo, czy netto, czy brutto i co z premiami.
Rzeczpospolita pisze, że zakaz kandydowania nie będzie obejmować członków rad nadzorczych spółek. Prawdopodobnie będą z niego wyłączeni też kandydaci na prezydentów miast.
Decyzja partii ma zostać ogłoszona dziś.