Jak długo można władać wyobraźnią ludzi? Pytamy, co z emeryturą influencerów

Adam Sieńko
Wrzucanie na Instagram zdjęć z nową sukienką i butami, czy tweetowanie pt. „zapraszam na konferencję” za pieniądze, wydaje się fuchą życia. Z intratnymi zajęciami często bywa jednak tak, że w perspektywie całego życia trwają ledwie przez mgnienie oka. Piłkarz po kilkunastu sezonach gry na wysokim poziomie powłóczy nogami, rozpęd w okolicach 40. traci też większość aktorów czy piosenkarzy. Czy tego rodzaju uwiąd czeka influencerów?
Emerytura influencera. Czy influencerzy będą w stanie pracować w swoim zawodzie do końca życia? Adrianna Bochenek/Agencja Gazeta
Trudno negować wysiłek i poświęcenie osób działających w roli influencerów. Firmy nie wykładają przecież pieniędzy za nic. By zacząć czerpać profity, trzeba zbudować więź z fanami, popisać się kreatywnością, charyzmą i przebić się wśród dziesiątek tysięcy innych twórców, marzących o internetowej karierze.

Trzeba jednak przyznać, że ta praca jest bardzo hojnie nagradzana – pieniędzmi, o których większość społeczeństwa może tylko marzyć. Popularna youtuberka Weronika Truszczyńska otwarcie przyznała, że za kampanię bierze nawet kilkanaście tysięcy złotych. Najbardziej znani instagramerzy podobną gażę potrafią zainkasować nawet za jedno zdjęcie.


Czy takie wygodne życie będzie jednak trwało wiecznie? Influencer to dość nowe zjawisko, marki dopiero niedawno zaczęły przerzucać się z gwiazd (i „gwiazd”) telewizji na internetowych twórców. Nikt tak naprawdę nie wie jednak, ile to potrwa. Być może ich popularność zgaśnie jak kariery piłkarskich gwiazd. Kilka lat na topie i popadną w zapomnienie. No chyba, że zostaną Diego Maradoną.

Weźcie się za prawdziwą pracę
Weźcie się za prawdziwą pracę – pouczał niedawno swoich potencjalnych naśladowców Josh Ostrovsky, znany szerzej pod nickiem "The Fat Jewish". Jego zdaniem już teraz „era influencerów dobiega końca”, bo ludzie czują przesyt social mediami. Ostrovsky postanowił wcielić już swoje rady w życie. Wypuścił na rynek wina pod marką Swish, która ma już 20 tys. dystrybutorów.
Maciej Wapiński zamierza pójść w doradztwo podatkoweyoutube.com/Wapniak
Jak to wygląda w Polsce? Tu opinie są podzielone. Z perspektywą Ostrovsky'ego zgadza się Maciej Wapiński, twórca kanału „Wapniak”. – Rynek się nasycił influencerami i bardzo zmienił przez ostatnie lata – zauważa. Jego zdaniem, bazowanie na samej popularności to drogą donikąd. – Social media to narzędzie, a nie istota. Służą po to, by przerzucać ruch na inne usługi – dodaje.

Kamil Bolek z LifeTube (platformy łączącej youtuberów z markami) ostro w tym czasie oponuje i podaje liczby. – Rynek influencer marketingu się rozwija, budżety są coraz większe. Wszystkich twórcom na LifeTube wypłaciliśmy w 2017 roku 15 mln zł. To o 40 proc. więcej, niż rok wcześniej – przekonuje.

Emerytura influencera
Jeżeli ktoś polega tylko na wizerunku i bazuje na popularności czy urodzie, to może mieć w przyszłości problem. Influencerzy, którzy działają w branży od lat, często szukają sobie innego zajęcia – opowiada Edyta Maciejewska z agencji „The Digitals”.

O tym, czym grozi zbytnie zapatrzenie się w swój kanał, przekonał się jakiś czas temu Sylwester Wardęga. Gdy kręcił swój słynny prank z pająkiem, w ciągu miesiąca zanotował 100 mln wyświetleń. Mówiło się, że tym jednym strzałem zarobił 400 tys. złotych. Internetowe wkrętki to jednak niewdzięczne zajęcie – ich twórcy muszą być stale w najwyższej formie. Niedawno Wardęga stracił impet i pozycję lidera w polskim YouTubie, zepchnięty na drugie miejsce przez „Blowka”.

Co gorsza, performer zaczął narzekać na algorytmy YT. – W tym nowym regulaminie na YouTube jest taki zapis, że jeżeli prank naraża użytkownika na jakąś traumę, to może to spowodować, że nowe filmy nie będą rekomendowane, czyli nie będą trafiały do nowych widzów. Co oznacza, że kanał nie będzie zarabiał – tłumaczył w jednym z odcinków vloga. I choć bieda mu na razie nie grozi, jego przykład pokazuje, na jak kruchych fundamentach bazuje kariera internetowego twórcy.

„Tworzymy statek, na który będzie można przeskoczyć”
Maciejewska zauważa, że influencerzy podczas pracy w naturalny sposób nabywają wielu nowych umiejętności. Youtuberzy uczą się obsługi kamery czy montażu filmów, instagramerzy doskonalą w robieniu zdjęć. Do tego dochodzi pozycjonowanie swoich tekstów pod kątem wyszukiwarki Google'a, zarządzanie zespołem (co popularniejsi twórcy dorabiają się przecież swoich pracowników) i współpraca z mediami.
Twórcy "Matura To Bzdura" promują nową aplikacjęyoutube.com/MaturaToBzdura
Jak pokazuje praktyka, droga ewolucji jest dość oczywista, raczej mało kto porywa się na zupełnie nowe branże. Blogerki i instagramerki modowe, jak Maffashion czy Joanna Glogaza, otwierają własne sklepy z ubraniami (choć ta pierwsza z projektu zdążyła się już wycofać). Wapiński zapowiada, że jeszcze w tym roku otworzy firmę, która będzie oferować „kompleksowe usługi antysytemowe”. Co się pod tym kryje? – Będę opowiadał, jak zarejestrować firmę za granicą, zajmował się doradztwem podatkowym, prawnym i inwestycyjnym – precyzuje vloger. To naturalna konsekwencja jego działalności na YT, gdzie Wapiński dużo czasu i miejsca poświęca finansom osobistym.

W ten sam sposób – drogą ewolucji, a nie rewolucji – idzie także zespół tworzący kanał „Matura to bzdura”. – Promujemy obecnie Quiz House, aplikację quizową, która ma ponad milion pobrań. Być może w przyszłości przerośnie popularnością nasz kanał. Tworzymy statek, na który w razie czego będziemy mogli przeskoczyć, jeżeli - odpukać - coś stanie się z naszym głównym projektem – tłumaczy Adam Drzewicki, jeden z twórców MTB.

On sam długowieczność influencerów postrzega jednak nieco inaczej. – Porównałbym youtubera do aktora. To zawód, który można wykonywać do śmierci pod warunkiem, że jesteśmy w stanie utrzymać uwagę widzów. U artystów kariery trwające kilkadziesiąt lat są rzadkością, ale się zdarzają – zauważa.

W przypadku youtuberów długa kariera wymaga jednak małej ekwilibrystyki. Zdaniem Kamila Bolka, muszą się oni zdecydować na jedną z dwóch opcji.

– Po pierwsze - mogą się starzeć wraz ze swoją grupą docelową, czyli zmieniać tematy zainteresowań wraz z upływem czasu. Mogą jednak także trwać przy jednej i tej samej grupie. Wtedy będą zmuszeni do zatrudniania nowych osób, młodych frontmentów lub scenarzystów, którzy pomogą im zachować autentyczność kanału, przez który komunikują się z fanami – tłumaczy.

Inna sprawa, że przy odpowiedniej skali działalności, zastanawianie się nad przyszłością przestaje być potrzebne. Spójrzmy na chwilę poza granice Polski. W USA zawrotną karierę robi właśnie Kylie Jenner. Amerykanka dzięki ponad 100 mln obserwujących na Instagramie może kasować za post ok. 3,5 mln złotych.

Postanowiła się jednak do tego nie ograniczać. Zamiast przejmować się opiniami o tym, że dzięki operacjom plastycznym przestała być najbrzydszą z Kardashianek, odpaliła firmę kosmetyczną. A ta dzięki milionowym zastępom fanów Jenner, może lada chwila uczynić ją najmłodszą miliarderką na świecie. W ten sposób 20-latka zadba o emeryturę, zanim w ogóle zacznie o niej myśleć.
Niektórzy influencerzy, jak Kylie Jenner, o emeryturę nie muszą się martwić już w wieku 20 latfacebook.com/Kylie Jenner
A może telewizja?
Influencerzy wykorzystują również swoje obycie z kamerą. Jak ryba w wodzie czuje się w tym Radek Kotarski, który wybił się dzięki popularnonaukowemu kanałowi „Polimaty”. Polak najpierw postanowił sam zarobić na influencerach i pomógł Basi Sołtysińskiej założyć LifeTube (platforma kojarząca youtuberów z markami) i coraz bardziej odrywa się od wizerunku „pana z internetów”. Kotarski bierze udział w reklamach, prowadził przez 3 lata program w TVP, a niedawno wydał książkę, na której miał zarobić 7 mln złotych.

Inna sprawa, że nawet po częściowym odejściu od „influencerowania” ciągnie wilka do lasu. Tamara Gonzalez Perea znana szerzej jako Macademian Girl została niedawno jedną z prowadzących program „Pytanie na Śniadanie”. Teraz musi odpierać zarzuty o to, że od reklamowania ciuchów nie potrafi się powstrzymać nawet na wizji.

Tłum influencerów
To jednak przykłady tylko najbardziej znanych postaci polskiego internetu. Tymczasem influencerzy wysypują się dzisiaj z każdego kąta, w rozmowie z INN:Poland założycielka IndaHash, Barbara Sołtysińska chwaliła się, że tylko jej platforma zrzesza dzisiaj dziesiątki tysięcy osób, realizujących kampanie reklamowe. Co się z nimi stanie?

Nie czeka nas tłum bezrobotnych blogerów. To w większości kreatywni sprytni ludzi że poradzą sobie w przyszłości, znajdując własne nisze. Przebranżowią się, wykorzystując umiejętności, które pozyskali, pracując w roli influencerów – puentuje Edyta Maciejewska.