Amerykańscy szpiedzy zjedzą z polskiego talerza. To był bardzo tajny przetarg
Ręcznie robiona ceramika z Bolesławca faktycznie jest słynna na cały świat – zastawę zdecydowała się tam kupić nawet Centralna Agencja Wywiadowcza. Od tej pory na filmach pokazujących pracę szpiegów, powinny pojawiać się niebieskie filiżanki i talerzyki z Polski.
W Bolesławcu zastanawiają się, jak zamówienie do nich trafiło. Tropy są dwa – jeden to amerykańscy żołnierze, którzy często bywają w Bolesławcu. Trudno przypuszczać, by nie było wśród nich agentów wywiadu. Ale wiadomo też, że polska ceramika jest sprzedawana w Pentagonie, więc inspiracja mogła przyjść stamtąd.
Ceramikę w Bolesławcu wytwarza się od średniowiecza, szczególnie popularna stałą się w XVIII wieku. Produkcję wznowiono po II wojnie światowej i dziś wyroby z Bolesławca cieszą się sporą estymą. Ceramikę bolesławiecką charakteryzuje m.in. tzw. technika stempelkowa, w której wzory w postaci gałązek, kwiatów, ptaków i innych elementów graficznych nakładane są na naczynia ręcznie, za pomocą specjalnie przygotowanych stempli.
"Ceramika Artystyczna" 90 proc. wyrobów eksportuje do 25 krajów świata, w tym ok. 50 proc. na rynek amerykański.
Ceramika to nie pierwszy produkt, który zdobył uznanie w wojskowo-szpiegowskich kręgach w USA. Tamtejsi komandosi używają np. płetw stworzonych przez polskiego fryzjera.