Bochenek chleba za 10 złotych? "Ceny niektórych produktów skoczą nawet o 80 proc."

Mariusz Janik
Stan klęski żywiołowej – tak definiują sytuację w Polsce rolnicy. Jak przekonują związkowcy z tej branży, epidemia ASF oraz susza mogą doprowadzić do gwałtownego wzrostu cen. – Raport NIK z 2016 r. na temat rezerw żywnościowych pokazał, że nie mamy nic – alarmuje w rozmowie z „DGP” przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczpospolitej, Marcin Bustowski.
Cena bochenka chleba może wkrótce sięgnąć 8-10 złotych. Fot. Pixabay
Rolnicy apelują, żeby rząd ogłosił w Polsce stan klęski żywiołowej – odwołując się do definicji z 2002 r., według której jest to „katastrofa naturalna lub awaria techniczna, której skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu, środowisku”.

– Pragniemy wskazać, że liczba ofiar tej klęski jest dużo większa niż liczba zgłoszonych przypadków gospodarstw dotkniętych suszą, ponieważ wielu rolników nie składa wniosków szkodowych, nie wierząc w ich skuteczność – napisali rolnicy do premiera.

Cena chleba w Polsce
O tym, że skutki odczują wszyscy Polacy, przekonuje „Dziennik Gazetę Prawną” Bustowski. – Ceny niektórych produktów skoczą nawet o 80 proc. Już dziś drożeją te pochodzenia zwierzęcego, ze względu na koszt produkcji pasz. Cena zbóż rośnie, a to przełoży się na ceny produktów spożywczych – mówi.


Jak podkreśla, giełdowa cena pszenicy już wzrosła o 38 proc. (od maja br.). – Szacujemy, że cena bochenka chleba już niebawem sięgnie 8-10 zł. To samo będzie z drobiem, wieprzowiną i wołowiną, która zdrożeje radykalnie, o 30-40 proc., bijąc konsumenta po kieszeni – dodaje. Alternatywy – import z Ukrainy lub Ameryki Pd. – są według niego mniej bezpieczne.

Rolnicy mają też pretensje do rządu. – Skutki suszy w Niemczech, które są mniejsze niż w Polsce, oszacowano wstępnie na około 1,2 mld euro, czyli około 5 mld złotych – dowodzi Bustowski.

– A w Polsce, gdzie susza była bardziej dotkliwa, wstępnie mówi się o 1 mld złotych. To katastrofa, zwłaszcza, że mamy sygnały, że pszenicy brakuje, bo wyjeżdża ona za granicę, a to oznacza, że chleb nie tyle będzie droższy, ile po prostu może go nie być – kwituje.