Chcesz schudnąć i stawiasz na białko? Lepiej tego nie rób, cierpi na tym zdrowie
Załóżmy, że starasz się prowadzić zdrowy tryb życia. Idziesz do sklepu – na półkach stoi mnóstwo jogurtów, serków i przekąsek z napisem w stylu „zwiększona dawka białka – dla sportowców!”. Wychodzisz z klubu fitness, a obsługa proponuje ci białkowego shake’a. O tym, że nawet w supermarketach znajdziesz półki z niezbędnymi podczas wysiłku odżywkami białkowymi, nie ma nawet co wspominać. Czy to nie przesada?
Meegan Hefford tego nie wiedziała, ale sportowcy zaczęli baczniej przyglądać ilości spożywanego białka. Czy słusznie?
Poniekąd tak. Jedzenie zbyt dużych ilości białka jest problemem, dotykającym nie tylko osoby sportowo aktywne, ale nawet dzieci. Wielu ludzi w pogoni za zdrowym życiem, przesadza ze spożywaniem określonych produktów, zapominając o najprostszej rzeczy – różnorodności i umiarze.
Nadmiar białka w diecie może być szkodliwy•Foto: Victor Freitas / Pexels.com
– Ze wszystkim w diecie można przedobrzyć, z białkiem również. Ludzie boją się odżywek białkowych i produktów o zwiększonej zawartości białka – niesłusznie. Opowiem o jednym z moich pacjentów: mężczyźnie, który od urodzenia ma tylko jedną sprawną nerkę. Druga działa świetnie, nie ma większych problemów. Chodzi na siłownię, pytam go więc, czy chce stosować jakąś odżywkę białkową. Odpowiedział, że nie, bo boi się o wydolność nerki i po treningu zjada 300 gramów z piersi kurczaka – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Radosław Majewski z Centrum Dietetyki Stosowanej w Białymstoku.
Okazuje się, że taki kawałek mięsa jest dla niego potencjalnie groźniejszy, niż szklanka napoju.
– Z jednej porcji odżywki białkowej uzyskałby najwyżej 22 - 30 gramów białka. Tymczasem 300 gramów z piersi kurczaka to dobre 60 gramów białka. W dietetyce zawsze liczy się porcja. Dlatego konwencjonalnymi produktami spożywczymi jak mięso, jajka, tuńczyk, można "nabić" tyle białka, że będzie się to wymykało spod wszelkich norm. Z drugiej strony, można w diecie umieścić baton proteinowy, jogurt o podwyższonej ilości białka, odżywkę białkową na bazie białka serwatkowego i być całkowicie zgodnym z normami – tłumaczy Majewski.
Po co jemy białko?
Białko jest budulcem dla mięśni, ma więc szczególne znaczenie dla sportowców. Wysokobiałkowa dieta wraz z wysiłkiem sprzyja odchudzaniu. Białko składa się z aminokwasów – część z nich może wyprodukować sam nasz organizm, inne musimy mu dostarczyć bezpośrednio.
– Oczywiście to nie jest tak, że nie można używać preparatów wysokobiałkowych, bo od razu przesadzimy z białkiem. Osoby, które mają niewydolność nerek czy wątroby w okresie niewyrównanym, które mają podwyższony kwas moczowy i kreatyninę, na białko powinny zdecydowanie uważać. Ale dla większości osób, które coś ćwiczą, zwiększenie ilości białka w diecie nie jest szkodliwe – przypomina dietetyk.
Kto przesadza?
Okazuje się jednak, że obiekt pożądania osób aktywnych jest w nadmiarze groźny. Najmniejszym problemem jest to, że duże ilości białka powodują problemy gastryczne – przede wszystkim zaparcia. Wystarczy włączyć do diety większe ilości błonnika, dostępnego w ziarnach i warzywach, czy probiotyków – choćby kiszonej kapusty czy ogórków.
– Wśród osób ćwiczących mamy oczywiście tendencję do spożywania zbyt dużych ilości białka. Oczywiście nie otrują się nim, bo to są sytuacje ekstremalna. Chodzi o to, że jest im to kompletnie niepotrzebne. To nie jest tak, że im więcej białka zjemy, tym większe mięśnie nam urosną. Nawet w sportach siłowych absolutnym maksimum jest spożywanie 1,8 grama białka na kilogram masy ciała. I mówimy o białku ogółem a nie białku wysokowartościowym. Spożywanie większych ilości białka po prostu nie ma sensu, to jest to, co każdemu spokojnie wystarczy – wyjaśnia Radosław Majewski.
Nadmiar białka niszczy nerki, które muszą namęczyć się nad jego metabolizmem. W tym procesie organizm zużywa sporo wody, więc pamiętajmy o piciu odpowiedniej ilości płynów. Na dodatek białkiem zastępujemy węglowodany, bo to przecież kaloryczne. Ale bez „węgli” nasz mózg wpada w otępienie, my zaś – w zły nastrój.
W pogoni za zdrowiem sięgamy po kompletnie niepotrzebne nam suplementy•Foto: rawpixel.com / Pexels.com
Co jest groźne?
Dietetyk przypomina, że są jednak odżywki, które zagrażają zdrowiu osób, które nie uskarżają się na żadne dolegliwości. Mowa jednak nie o białku, ale o tzw. suplementach termogenicznych, przyspieszających metabolizm.
– Są takie substancje, zakazane w sporcie, które dla wielu osób mogą być niebezpieczne. To na przykład efedryna czy geramina. Jednym osobom mogą nie szkodzić, innym tak. Ale na pewno zdrowe nie są. To podobnie jak z kawą – jeśli wypijemy sześć naraz, to zdrowe to nie będzie – mówi dietetyk.
Takie suplementy mogą zawierać substancje rozstrajające organizm i podkręcające metabolizm do tego stopnia, że organy naszego ciała dosłownie się ugotują. Często są one reklamowane w internecie, jako cudowne środki na schudnięcie.