Strach padł na metropolie. Dostawca Uber Eats przyłapany na grzebaniu w jedzeniu dowożonym do klienta
Czy dania, które zamawiane są w aplikacji Uber Eats, trafiają do naszych rąk nietknięte i nieuszczuplone? Użytkownicy Wykopu starli się o relacje, jakie pojawiły się na stronach tego popularnego portalu.
Patrzyłem, co zrobi. Wyszło znów to samo, stanął pod klatką, oznaczył, że żarcie dostarczone i poszedł kilka bloków dalej jeść. Podszedłem, walnąłem mu z płaskiego i zapytałem, czy fajnie jest kogoś okradać – relacjonuje jeden z użytkowników, donosząc, że winny był Ukrainiec, który „był za długo na wizie i go deportowano”.
Nagranie, które wstrząsnęło Australią
Pozostali użytkownicy starli się o wiarygodność tej relacji, począwszy od możliwości oszukiwania przez dostawców po warunki zatrudnienia cudzoziemców jako dostawców Uber Eats.
Wątpliwości nie budzi natomiast historia, która stała się przyczynkiem do sporów na Wykopie – w Melbourne klient przy pomocy videofonu zobaczył – i nagrał – jak dostawca Uber Eats podskubywał frytki z jego zamówienia. Wiadomość o tym przypadku i nagranie szybko trafiło do lokalnych, australijskich mediów. Co więcej, Australijczycy wkrótce zaczęli się przerzucać podejrzeniami o podjadanie mięsa z burgerów czy części kurczaka.
W Polsce Uber Eats ma ostatnio słabszą passę, po tym jak aplikację i usługe skrytykował na Facebooku Filip Chajzer. – Jesteście totalnym badziewiem. Każdy mechanizm jest tak słaby, jak jego najsłabszy element. Po raz kolejny kierowca odwołał zamówienie – kwitował, dorzucając hasztag #odinstaluj.