Nie starczyło na ciepłą wodę. Za to dyrektor z dobrej zmiany wypłacił sobie 186 tys. zł poza pensją

Konrad Bagiński
Niedawno w Teatrze Polskim we Wrocławiu odcięto ogrzewanie i ciepłą wodę, długi spłaciło województwo. Przy okazji wyszło na jaw, że popierany przez PiS dyrektor sam sobie wypłacił 186 tysięcy zł poza pensją. Za "przygotowanie do roli" brał nawet 22 tysiące złotych. W tym czasie liczba widzów spadła o połowę.
Cezary Morawski jako dyrektor Teatru Polskiego wyciągnął z kasy 186 tys. zł poza pensją Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Zależne od rządu władze województwa i minister kultury jesienią 2016 roku przepchnęli Morawskiego na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Głównym celem było usunięcie z tej posady Krzysztofa Mieszkowskiego, zaangażowanego w działalność kulturalną, ale i polityczną. Mieszkowski od dawna był solą w oku PiS-owskich baronów nie tylko z Dolnego Śląska.

Kim jest Cezary Morawski?
Wybór Morawskiego na dyrektora odbił się szerokim echem. Zarzucano mu łamanie zasad konkursu, poza tym aktor był już wcześniej sądzony. W 2001 roku Morawski był skarbnikiem Związku Artystów Scen Polskich i wraz z Kazimierzem Kaczorem narazili tę organizację na ponad 9,2 miliona złotych strat. W 2011 roku Sąd Rejonowy w Warszawie uznał go za winnego, jednak m.in. ze względu na nieznaczną szkodliwość czynu sprawę warunkowo umorzono, a ZASP odzyskał pieniądze.


Morawski we Wrocławiu momentalnie skonfliktował się z załogą i wyrzucił prawie 30 aktorów. Tłumaczył to brakiem zaufania do pracowników. Środowisko aktorskie patrzyło na to wszystko ze zgrozą i niedowierzaniem.

Okazało się, że w Morawski w Teatrze Polskim we Wrocławiu również narobił szkód finansowych, pisze Gazeta Wyborcza. Będąc jego dyrektorem sam sobie wypłacał gigantyczne stawki – i to poza pensją. Sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli, która wytknęła dyrekcji mnóstwo nieprawidłowości.

Jak dorabiał dyrektor Teatru Polskiego?
Co prawda urząd wojewódzki nie zgodził się, by Morawski sam ze sobą podpisywał umowy, ale przedsiębiorczy dyrektor znalazł na to sposób. Po prostu podpisywał umowy z agencją, która miała go reprezentować jako aktora, reżysera i scenografa. W ten sposób wyciągnął z kasy teatru dodatkowe 186 tysięcy złotych.

Na przykład za przygotowanie do jednej z ról, dyrektor wypłacił sobie ok. 22 tysięcy złotych. Dorabiał też u siebie jako reżyser i scenograf. Inni aktorzy nie byli oczywiście wynagradzani za „przygotowanie do roli” albo granie w próbach spektakli.

Na dodatek Morawski wynajął sobie luksusowe mieszkanie z czynszem w wysokości 5,5 tysiąca złotych. Sam płaci za nie tylko 1,6 tys. zł, reszta idzie z kasy Teatru.

Pół biedy, gdyby wrocławska placówka kulturalna była w dobrej kondycji finansowej. Niestety, jest po uszy zadłużona, niedawno odcięto jej ogrzewanie i ciepłą wodę. W trakcie rządów Morawskiego liczba widzów w Polskim spadła o połowę.