Pokazali, jak "robi się Dolinę Krzemową". Wielki sojusz polskich firm

Adam Sieńko
Pokażemy, jak zrobić w Polsce Dolinę Krzemową - uznali założyciele kilku firm IT. Postanowili zrobić to po swojemu i już teraz chwalą się, że swoje przychody powiększyli nawet trzykrotnie.
Spotkanie przedsiębiorców zrzeszonych w SoDA mat. pras.
Bartosz Majewski z krakowskiej spółki Codibly miał na początku roku problem nadmiaru bogactwa. Wygrał niemal jednocześnie dwa duże przetargi IT na rynku niemieckim i amerykańskim, ale jego firma liczyła tylko 25 osób. – Wykonałem kilka telefonów, koledzy z branży bez problemu „pożyczyli” mi dodatkowych 30 specjalistów – wspomina.

– Ten ruch pozwolił mi zrealizować projekt, potroić nasze przychody, i przede wszystkim pomógł wybić się stosunkowo niewielkiej firmie z ciekawym projektem – dodaje.

Ta roszada to nie wynik desperackiego ruchu CEO Codibly, tylko efekt systemu, który stworzył niedawno wraz z dziewięcioma innymi polskimi spółkami informatycznymi. Tak właśnie nad Wisłą „robi się dzisiaj Dolinę Krzemową” - tworząc ekosystem, na którym przedsiębiorstwa mogą się wymieniać know-how, dzielić się zasobami, bo dzisiejszy rynek IT jest rynkiem globalnym, a nie lokalnym.


– Nie stanowimy dla siebie konkurencji, dlatego pomagamy sobie nawzajem – podkreśla Majewski.
Dolina KrzemowaPatrick Nouhailler/http://skroc.pl/d0c94/flickr.com CC-BY/http://skroc.pl/b0be5
Dolina Krzemowa w Polsce
Dolina Krzemowa to słowo-zaklęcie, które w zasadzie nie schodzi z ust polskich polityków czy ekspertów. W trakcie snucia planów o stworzeniu innowacyjnego ekosystemu zapomina się jednak o jednym – mentalności polskich przedsiębiorców. Praktycznie wszyscy start-upowcy wyjeżdżający do USA są mniej lub bardziej zaskoczeni otwartością Amerykanów, ich skłonnością do opowiadania o tajnikach swojego biznesu i błędach, jakie popełniali na różnych etapach kariery.

– Innowacji się nie dekretuje. Rodzą się albo nie w konkretnym otoczeniu, które albo im sprzyja, albo nie – podkreślał w „Polityce” znany polski ekonomista Andrzej Lubawski, który w Kalifornii spędził całe dekady.

Lubawski jak to praktyk – miał rację. Innowacje rodzą się oddolnie, a teraz widzimy to na własne oczy na przykładzie branży IT. Mniejsza o to, czy przyczyną było przyparcie do muru brakiem rąk do pracy, czy wizjonerski przebłysk. To właśnie ona zaczyna w Polsce czerpać z historii Doliny Krzemowej pełnymi garściami.

– Nasz management może skorzystać z rady kolegi z innej firmy, zadzwonić, powiedzieć, że proces nad którym pracuje nie do końca działa. Kolega powie mu jak to wygląda u niego, co się sprawdziło, jakie błędy popełnił - i co zrobił by inaczej, wyciągając wnioski wyciągnął ze swoich poprzednich doświadczeń. To sposób myślenia, który wywodzi się z Doliny Krzemowej. Kiedyś żeby stworzyć firmę, która odnosi sukcesy, trzeba było spędzić lata na praktyce. Dzisiaj można skorzystać z takiej inicjatywy jak SoDA – zauważa Bartosz Majewski.
123rf.com/kasto/zdjęcie seryjne
Jak działa SoDA?
Szefowie polskich firm postanowili przełamać brak ufności. – Projekt urodził się nieoficjalnie na wiosnę 2017 roku. W trakcie konferencji InfoShare spotkałem się z właścicielami kilku firm i zaczęliśmy dyskutować na temat branży IT i tego jak bardzo zmieniła się w kwestii świadomości przedsiębiorców – opowiada Bartosz Majewski, który oprócz szefowania Codibly objął również stanowisko prezesa Organizacji Pracodawców Usług IT - SoDA.

Dyskutanci doszli wtedy do wniosku, że dzisiaj zamiast chować know-how dla siebie, firmy coraz częściej współpracują. – Cały rynek IT jest tak duży, że trudno dzisiaj mówić o jakiejkolwiek konkurencji. Ona może występować w kwestii dostępu do ekspertów, ale nie przy walce o projekty od zagranicznych podmiotów – podkreśla Majewski.

A o te ostatnie także łatwiej występować, mając za plecami doświadczonych kolegów. Polacy uznali, że klienci oczekują od nich przede wszystkim wysokiej jakości. Podkładanie sobie nóg nie ma więc większego sensu – lepiej zgrupować się w koalicji software house'ów i razem stawiać czoło światowym potentatom.

SoDA to więc, mówiąc oględnie, forum dzielenia się wiedzą i najlepszymi praktykami. Na regularnych spotkaniach osoby, które zbudowały kilkusetosobowe firmy opowiadają o tym, jak przeprowadzać warsztaty z klientami, mówią o pisaniu oprogramowania w danych językach. Choć organizacja skupia się przede wszystkim na kwestiach biznesowo-operacyjnych, czyli m.in. wspomnianej wymianie pracowników.
Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Dlaczego konkurencja się na to decyduje? Cóż, po prostu jej się to opłaca. – Proszę sobie wyobrazić, że ma Pan firmę liczącą 300 osób. Jeden projekt się kończy, drugi jeszcze się nie zaczął. A z pracownikami trzeba coś w tym czasie robić – opowiada Bartosz Majewski. Dodaje, że przedsiębiorstwom zdarza się „wypożyczać” swoich programistów w momencie przestoju po to, aby ich nie stracić i aby oni mogli realizować projekty, które ich interesują.

SoDA rośnie
Do SoDA z miejsca przystąpiły, poza Codibly, takie spółki jak All in Mobile z Wrocławia, Codibly z Krakowa, Desmart z Gdyni, DO OK z Wrocławia, Iteo z Katowic, Mobitouch z Rzeszowa, Neoteric z Gdańska, Revolve z Katowic, SpyroSoft z Wrocławia, TenderHut z Białegostoku. Organizacja cały czas się jednak rozwija i dzisiaj liczy już 20 podmiotów. Zrzeszenie zostało oficjalnie zarejestrowane dopiero kilka tygodni temu, dlatego Majewski liczy, że to dopiero początek.

– Na nasz nadchodzący event w Katowicach zarejestrowało się już ponad 100 firm. Myślę, że dołączenie przynajmniej części z nich do SoDA tylko kwestia czasu – kwituje.

Już teraz zarażeni inicjatywą współpracy pracodawcy IT komunikują się ze sobą na zamkniętej grupie na portalu Facebook. Jest tam ponad 600 przedstawicieli różnych firm IT, które od momentu zarejestrowania się Związku Pracodawców Usług IT będą mogły do niego oficjalnie przystąpić