Prezes LOT i wyrzucona z pracy szefowa związków na kolanach. To raczej nie był gest pojednania

Mariusz Janik
Strajk związków zawodowych w PLL LOT to nie tylko powstrzymanie się od pracy, ale też spektakl. Trudno się oprzeć takiej refleksji choćby po incydencie z wczorajszego wieczora, kiedy to wyrzucona wiosną z pracy szefowa związków Monika Żelazik oraz prezes firmy Rafał Milczarski padli przed sobą na kolana.
Decydujący moment: Żelazik i Milczarski na kolanach. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Strajk w LOT
Trudno powiedzieć, na ile uczestnicy sporu pracowniczego w firmie chcieli wymienić się złośliwościami, a na ile pokazać odrobinę dystansu do sytuacji, czy może nawet nutkę sympatii. Według relacji świadków, w hallu firmy – gdzie od czwartku protestują związkowcy z PLL LOT – doszło do niecodziennej sytuacji.

Inicjatywa wyszła prawdopodobnie od Żelazik. Szefowa związków – o której przywrócenie do pracy walczą od miesięcy jej koledzy i koleżanki – podziękowała prezesowi Milczarskiemu za umożliwienie protestującym dostępu do toalet w budynku. Nie poprzestała na słowach – uklęknęła przed menedżerem, przytrzymując jego dłoń i pocałowała ją.


Milczarski odpowiedział podobnym gestem, co zaowocowało uchwyconą przez asystujących strajkującym fotoreporterów niecodzienną sceną. I chyba rozbudziło nadzieje. – Czy będzie rozejm? – dopytywał jeden z dziennikarzy, którzy byli świadkami incydentu, na Twitterze.

Trzeba sobie powiedzieć jasno: raczej nie. W tym samym czasie firma rozsyłała do uczestników strajku pisma z przedsądowym wezwaniem do pokrycia strat, jakie rzekomo spowodował protest pracowników linii.