Wizz Air i Ryanair dokręcili śrubę pasażerom. Teraz mogą słono za to zapłacić

Adam Sieńko
Na jesieni tego roku, praktycznie w tym samym momencie, linie Wizz Air i Ryanair ogłosiły zmiany w polityce bagażowej. Rzecz jasna – na niekorzyść klientów. To nie spodobało się włoskiemu urzędowi monopolowemu i za chwilę obaj „winowajcy” mogą zapłacić milionowe kary.
Tomasz Stańczak/Agencja Gazeta
Włochy to jedyny kraj, w którym urzędnicy aktywnie zaprotestowali przeciwko nowej polityce linii niskokosztowych. Przypomnijmy, Przez długi czas obaj lowcoastowi przewoźnicy pozwalali na wnoszenia na pokład walizek czy plecaków o wymiarach nie przekraczających 55x40x23 cm.

Od niedawna w Ryanairze na pokład możemy wnieść tylko niedużą torbę o wymiarach 40x20x25 cm, przewoźnik zlikwidował też drugi bezpłatny bagaż. Wizz Air nie zdecydował się na wprowadzenie opłat za bagaż podręczny, zmienił jednak sposób jego nadawania. Teraz kabinówki trzeba nadawać tak samo, jak zwykły bagaż rejestrowany.


Posypią się kary?
Te kombinowanie nie spodobało się włoskiemu urzędowi antymonopolowemu, który zagroził obu liniom karami w przypadku utrzymania nowych przepisów bagażowych. Dlaczego? Argumentacja brzmiała mniej więcej tak – przewoźnicy de facto wyrzucili podstawową usługę z ceny biletu. Każąc klientom dopłacać za bagaż ukrywają więc realną cenę i wprowadzają ludzi w błąd.

Włosi dali jednocześnie liniom czas na anulowanie przepisów do 5 listopada. Teraz, gdy wiemy już, że Węgrzy i Irlandczycy postanowili zignorować zalecenia, urzędnicy zabierają się do roboty.

– Sankcje, które mogą zostać nałożone na każą z linii sięgają 5 mln euro – informuje Reuters. Trudno uznać je więc za dotkliwe. Prognozy zysków na 2018 to 1,1 mld euro w przypadku Ryanaira i ok. 270-300 mln euro w przypadku Wizz Aira.