Policzono, ile pieniędzy wydajemy rocznie. Polacy to ubodzy krewni Europy

Patrycja Wszeborowska
Gdyby przecięty Europejczyk całe swoje roczne wydatki zdecydowałby się przeznaczyć tylko na iPhone'y X (przy cenie 3799 zł), stać byłoby go na ok. 16 telefonów. W tym samym czasie przeciętny Polak mógłby kupić zaledwie 8 takich urządzeń.
Zasobność portfela przeciętnego Polaka wybada marnie w porównaniu do mieszkańców Zachodu. Fot. PIVISO / Flickr.com / domena publiczna
Bolesne dane pochodzą z najnowszych badań siły nabywczej GfK. Okazuje się, że Europejczycy w ciągu roku mają średnio 14 292 euro na osobę.Tymczasem siła nabywcza przeciętnego Polaka wynosi 7228 euro, co daje zaledwie połowę europejskiej średniej. Na tle mapy zamożności całej Europy wypadamy co najmniej blado.

Siła nabywcza
Czym jest siła nabywcza? To kwota, która obejmuje nasze roczne wydatki, takie jak jedzenie, mieszkanie, media, wakacje, samochód czy transport. Raport GfK w rankingu zamożności plasuje Polskę na 29 miejscu wśród 42 przebadanych krajów europejskich.


Polacy w rankingu zamożności są daleko w tyle za Niemcami, lecz gorzej wypadają również od Czechów, Słowaków oraz Litwinów. Z naszych sąsiadów mniej zasobne portfele mają tylko Ukraińcy i Białorusini.

Najzamożniejszy i najbiedniejszy region
Najbogatszym polskim regionem jest Warszawa, której siła nabywcza to 13 535 euro na mieszkańca. To jednak wciąż 5 procent mniej niż kwota, jaką dysponuje przeciętny Europejczyk. Z kolei najbiedniejszy powiat w naszym kraju pieniędzy ma mniej niż jedną trzecią średniej dla Unii Europejskiej.
Raport GfK na temat siły nabywczej w Europie objęły 42 kraje.fot. GfK

Miano najzamożniejszych mieszkańców uzyskały osoby zamieszkujące Lichtenstein z sumą 65 438 euro na głowę (ponad 4,5 razy więcej niż średnia europejska), Szwajcarię z kwotą 40 456 euro (2,8 razy więcej) oraz Islandię z 32 958 euro na mieszkańca (2,3 razy więcej).

Choć grubość naszych portfeli nie powala, mamy za to jedne z najniższych cen w Europie. Za mięso, mleko, sery i jaja najmniej zapłacimy właśnie w Polsce. Tymczasem najmniej opłaca się pojechać do Zurychu. To szwajcarskie miasto już od kilku lat jest najdroższe na świecie.