Zgrabne nóżki polskich gąsek robią furorę w Hongkongu. Azjaci przebili Niemców

Konrad Bagiński
Producenci gęsi ze zdumieniem zauważyli, że wartość eksportu do Niemiec – dotychczas największego importera gęsiny, została przebita przez konsumentów z Hongkongu. To niesamowite, bo w Azji w zasadzie je się tylko skrzydła, nogi i łapy tych zwierząt.
Polskie gęsi robią karierę w Hongkongu Foto: 123RF / zdjęcie seryjne
Do pozostałych krajów trafiają inne części gęsi – na przykład kawałki mięsa bez skóry czy wątróbki. Ale to upodobania konsumentów z Hongkogu są dla naszych hodowców najbardziej dochodowe.

– W przypadku Hongkongu warto pamiętać, że statystyczny mieszkaniec tej części Chin zjada 67 gramów polskiej gęsiny, czyli tylko około trzykrotnie mniej niż statystyczny Polak – mówi Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, cytowany przez portal StrefaAgro.pl.

Od początku roku do końca lipca wyeksportowano gęsiny za ponad 7 mln euro – to o jedną czwartą więcej, niż rok wcześniej. Co ciekawe, polscy producenci sprzedali mniej mięsa, ale w lepszych cenach.


Pobili Niemców
– Dobra sprzedaż do Hongkongu może być dla producentów gęsi zachęcającą prognozą dotyczącą struktury popytu w Chinach oraz niezbyt dobrym znakiem dla hodowców brojlerów – komentuje Mariusz Szymyślik.

W Polsce hoduje się przede wszystkim gęś kołudzką, zwaną owsianą. Przez ostatnie kilka tygodni życia, do jedzenia dostaje właśnie owies, przez co jej mięso nabiera wyjątkowego smaku. Do tej pory ok. 90 proc. polskiej produkcji (wynoszącej 23 tysiące ton), szło do Niemiec.

Powoli rośnie też spożycie gęsiny w Polsce, uważanej coraz częściej za idealne danie na 11 listopada.