W jednym miejscu mieli mieszkać najbogatsi. Luksusowe osiedle dla krezusów zbankrutowało

Marcin Długosz
Builder Sarot Group – turecki deweloper, który chciał stworzyć bogaczom z Bliskiego Wschodu i Azji namiastkę europejskiego księstwa – musiał ogłosić bankructwo swojego sztandarowego projektu, osiedla Burdż Al Babas. Okazuje się, że zamiłowanie krezusów do odpoczywania w odosobnieniu jest dalece przereklamowane.
Osiedle powstało w północnej prowincji Turcji, Boru. Fot. Sarot Builder Group / Facebook
Odległe od tureckich miast osiedle to 732 wille w stylu chateau.Fot. Sarot Builder Group / Facebook
Firma realizowała projekt w położonej na północy kraju prowincji Bolu, a zatem daleko od dużych i rozwiniętych tureckich metropolii, Ankary, Izmiru czy Istambułu. Osiedle miało obejmować 732 wille w stylu chateau, przy niektórych dobudowano baseny, łaźnie tureckie, centra urody czy opieki zdrowotnej, galerię handlową i meczet.
Sprzedano jedynie 350 willi, ceny sięgały od 350 do 530 tys. dolarów.Fot. Sarot Builder Group / Facebook
Kluczową atrakcją miał być pejzaż: Bolu to okolice równie odludne, co piękne. Osiedle rozrzucono pośród tamtejszych wzgórz i lasów, adresując ofertę do klientów z Kataru, Bahrajnu, Kuwejtu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Arabii Saudyjskiej. Deweloper zakładał, że na korzyść jego przedsięwzięcia będą grać zarówno piękno lokalnej przyrody, jak i lokalizacja w kraju muzułmańskim.
W ramach kompleksu miały się pojawić również baseny, łaźnie tureckie, galeria handlowa i meczet.Fot. Sarot Builder Group / Facebook
I najwyraźniej firma się przeliczyła. Oferta cieszyła się, co prawda, zainteresowaniem – niemal połowę willi sprzedano, w widełkach cenowych od 350 do 530 tysięcy dolarów. Jednak na tym koniec: najwyraźniej odległość od metropolii, powtarzalność zaprojektowanej przez dewelopera architektury i absurdalna kompozycja całości osiedla odstraszyły potencjalnych klientów. W sumie, trudno się dziwić.