Polskie miasto szykuje sobie komunikacyjną rewolucję, od której może się zawalić jego centrum
Tunel kolejowy, jaki władze Łodzi chcą wydrążyć pod centrum miasta, może narazić na szwank okoliczne budynki – alarmują eksperci. Teoretycznie wariant budowy, jaki wybrano w ratuszu, ma być wygodniejszy. Problem w tym, że jest on również bardziej niebezpieczny dla łódzkich kamienic.
Może się tak stać ze względu na planowany sposób drążenia. Zdecydowano bowiem, że wykonawca ma wydrążyć jeden duży tunel pod miastem – o średnicy 13 metrów – którym poprowadzone zostaną dwa tory. Taki wariant był zapewne wygodniejszy i tańszy.
Naruszenie reguł bezpieczeństwa
Problem w tym, że tunel ma przebiegać stosunkowo płytko pod ziemią i ma być drążony potężną tarczą TBM – taką, jak te, które są w użyciu w Warszawie, przy budowie stołecznego metra. Dla łódzkich kamienic jest to scenariusz bardzo ryzykowny: tunel będzie przebiegać miejscami zaledwie kilka metrów pod nimi.
Zasada jest tymczasem taka, że odległość powinna być półtorakrotnie większa niż średnica tunelu. A zatem przy 13 m średnicy powinien on przebiegać na głębokości minimum 19,5 m.
– Nie ulega wątpliwości, że budowa dwóch 8-metrowych tuneli byłaby korzystniejsza niż jednego 13-metrowego. Zagrożenie dla kamienic w czasie drążenie tak ogromną tarczą jest duże, zwłaszcza w rejonie ulicy Piotrkowskiej – cytuje „Dziennik Gazeta Prawna” ekspertkę Wydziały Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, prof. Annę Siemińską-Lewandowską.
Szczecińska firma Energopol, wykonawca projektu, zapewnia, że roboty nie będą stanowić zagrożenia dla budynków. Ale ostateczna cena – wspomniane 1,6 mld zł – zapewne i tak wzrośnie: umowę zawierano w ubiegłym roku, a przy obecnych cenach materiałów i robocizny kosztorys nie ma już wiele wspólnego z realiami.