„Całe zawodowe życie słyszałam, że będzie lepiej. Nie doczekałam się”. Polska lekarka zachwycona pracą w Czechach

Mariusz Janik
Dr Justyna Krowicka przez trzynaście lat pracowała w szpitalu w Raciborzu, również na stanowisku ordynatora. Po latach przyjęła jednak propozycję pracy w klinice okulistycznej w Czechach. Jej opowieść to posępne memento dla polskiej służby zdrowia.
Warunki pracy lekarzy w Czechach są znacznie lepsze niż w Polsce. U nas lekarze mogą co najwyżej wymyślać nowe formy protestów. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Choć dr Krowicka zastrzega, że najważniejszym impulsem do przyjęcia oferty był brak możliwości rozwoju zawodowego w systemie funkcjonującym w Polsce, to trudno też nie dostrzegać tego, jakie warunki pracy Czesi oferują lekarzom.

– W Czechach nie jestem zatrudniona na kontrakt, mam normalną umowę o pracę. (…) W Polsce w placówkach medycznych nadal nie jest standardem dodatkowe motywowanie pracownika, karty rabatowe, karty sportowe, organizowanie eventów dla pracowników – wylicza w rozmowie z portalem Puls HR.

Czesi borykają się z podobnym problemem, jak Polacy – odpływem lekarzy na Zachód. Zareagowali więc w najprostszy sposób. – Zarobki w prywatnych szpitalach, to co najmniej dwa razy więcej niż w Polsce. Proszę do tego doliczyć benefity, premie itd., czy to że mój pracodawca opłaca mi członkostwo w Europejskim Towarzystwie Zaćmy i Chirurgii Refrakcyjnej – opowiada dr Krowicka.


– Całe swoje życie zawodowe i wcześniej słyszałam, że będzie lepiej, że w końcu będzie lepiej. Niestety, nie doczekałam się tego. I chyba nikt obecnie pracujący w służbie zdrowia się nie doczeka – kwituje rozmówczyni portalu. Jej doświadczenia u naszych południowych sąsiadów jasno pokazują, że „drenaż mózgów” w polskich warunkach wynika z bardzo prostych przyczyn, zaś rozwiązania doskonale znamy już dziś.