"Miałem zapłacić 500 zł, wydam 10 tysięcy". Tysiące osób stracą przez nową opłatę przekształceniową

Konrad Bagiński
Miałem zapłacić 500 złotych za coś, co i tak jest moje. Teraz będę musiał wydać prawie 10 tysięcy – skarży się jeden z naszych czytelników z Warszawy. Chodzi o uchwałę, jaką na wniosek prezydenta miasta, Rafała Trzaskowskiego, przyjęli radni stolicy. Przed wyborami ustalono, że bonifikata za tzw. opłatę przekształceniową wyniesie 98-99 proc. Teraz obniżono ją do 60 procent.
Rafał Trzaskowski oszukał warszawiaków, czy dostosował się do ustawy autorstwa PiS? Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Opozycja w Radzie Warszawy – czyli m.in. Prawo i Sprawiedliwość – grzmi, że to złamanie przedwyborczych obietnic Rafała Trzaskowskiego i Koalicji Obywatelskiej. Tymczasem prawda wygląda nieco inaczej.

Faktem jest, że to Rada Warszawy najpierw ustaliła bonifikaty na poziomie 98-99 proc., ale 5 października weszła w życie ustawa regulująca wysokość bonifikat na gruntach Skarbu Państwa. W jej myśl mogą one sięgnąć maksymalnie 60 procent.




Miasto podaje konkretne wyliczenia, ile obecnie można zaoszczędzić na przekształceniu. Na przykład właściciel 59-metrowego mieszkania na Mokotowie, obecnie wnoszący opłatę 1,6 tys. zł co roku, po zapłaceniu 12,8 tys. zł, zaoszczędzi 19,2 tys. zł, bo nie będzie musiał płacić 1,6 tys. zł opłaty za przekształcenie w latach 2019-2038. Właściciel 47-metrowego mieszkania na Targówku zaoszczędzi ponad 11 tys. zł, a właściciel 53-metrowego mieszkania na Ursynowie - 12 tys. zł. Sęk w tym, że w przypadku 98 proc. bonifikaty zapłaciliby co najwyżej kilkaset złotych.

Pytani przez nas prawnicy twierdzą, że sprawa jest delikatna. Ich zdaniem uchwała została po prostu dostosowana do ustawy. Trudno byłoby sobie wyobrazić, że w jednym budynku można mieć prawo własności z 98 proc. bonifikatą, zaś w blok obok wynosiłaby ona jedynie 60 proc.

– Wysokość bonifikaty wskazana jest w treści Ustawy o przekształceniu. I moim zdaniem, w odniesienie do treści ustawy, uważam, że to jest dostosowanie uchwały do założeń ustawy – mówi INNPoland.pl jeden z czołowych polskich prawników zajmujących się tematem przekształceń.

– Dzisiaj jest tak, że mieszkańcy bloków np. przy tej samej ulicy mają różne stawki za przekształcenie (np. ul. Wybrańska 19, własność Skarb Państwa – bonifikata 60 proc., ul. Wybrańska 12, własność miejska – bonifikata większa). Różna jest wysokość bonifikaty w budynkach, które posadowione są na nieruchomościach stanowiących współwłasność Miasta i Skarbu Państwa, jak np. przy Kruczej 5/11 – czytamy na stronie Urzędu Miasta.

Trzeba przy tym pamiętać, że Warszawa jest niezwykle poszatkowana jeśli chodzi o formę własności gruntów. Część z nich należy do miasta, część do Skarbu Państwa, część do właścicieli prywatnych, wiele nieruchomości ma mieszaną formę własności.

Oszukał czy nie?


Cała akcja jest pokłosiem przekształcania użytkowania wieczystego w prawo własności. Ta pierwsza forma jest jednoznacznie kojarzona z okresem komunizmu i socjalizmu. Po wojnie, w latach 40. i 50. wprowadzano w Polsce ustawy nacjonalizujące grunty i nieruchomości, oddając je potem w tzw. wieczyste użytkowanie. Idea była taka: właścicielem jest państwo, obywatel jedynie współdzieli dobro wspólne i musi za nie płacić i o nie dbać.

Ten relikt w połączeniu z tzw. dekretem Bieruta, na mocy którego znacjonalizowano tysiące warszawskich kamienic i budynków, pokutuje obecnie chaosem w kwestii własności nieruchomości.

Aby wyeliminować m.in. ten problem przyjęto ustawę o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności tych gruntów. Od początku 2019 roku właściciele nieruchomości będą stawać się pełnoprawnymi ich posiadaczami. Sęk w tym, że nie za darmo.

Za stanie się właścicielem gruntów trzeba będzie zapłacić równowartość opłat, jakie ponosiłoby się przez 20 lat tytułem opłaty za użytkowanie wieczyste. W praktyce ma to być 20-krotność ostatniej opłaty. Wiele samorządów postanowiło wykorzystać tę sytuację do podreperowania swoich budżetów i drastycznie podniosło owe opłaty w ostatnich tygodniach 2018 roku.

Prawo to dopuszcza, ale w rozsądnych granicach, przy zastosowaniu wskaźników ogłaszanych przez GUS. Trzeba pamiętać, że jeśli dostaniemy podwyżkę rzędu 1000 czy 2000 procent – bo i takie się zdarzają – to mamy prawo do żądania jej uzasadnienia i sprzeciwu.

Co z tą bonifikatą?
W opinii pytanego przez nas prawnika, decyzja Rady Warszawy była słuszna i oznaczała dostosowanie się do obowiązującej ustawy. Na razie nie wiadomo, jak zareagują na to inne miasta.