Morawiecki chwalił się obniżeniem podatków. Ekspert ośmieszył go w trzech zdaniach

Marcin Długosz
Ta miara jest miażdżąca dla opozycji. Dzień wolności podatkowej pokazuje, że obniżamy podatki. Połowa pensji zostaje w kieszeni obywatela, dzięki naszej polityce – tłumaczył niedawno w Sejmie premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu szybko naciął się jednak na odpowiedź ze strony Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha.
W 2018 roku dzień wolności podatkowej przypadł wcześnie - 6 czerwca. Mateusz Morawiecki uważa, że to sukces rządu, któremu udało się zmniejszyć obciążenia podatkowe Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
W trakcie przemówienia przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu premier Morawiecki pochwalił się, że dzień wolności podatkowej przypadł w tym roku rekordowo wcześnie – 6 czerwca. Dla porównania w 2011 roku przypadł na 24 czerwca. Wniosek, który szef rządu wyciągnął z tego faktu jest prosty – Polacy płacą po prostu mniejsze podatki.

Nieco inaczej zinterpretował tę informację Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Wcześniejszy dzień wolności podatkowej to efekt szybkiego wzrostu gospodarczego. Polacy pracują więcej, a więc nasze PKB mocno rośnie. Rosną też wydatki, ale wolniej niż PKB – wyjaśniał w rozmowie z „Rzeczpospolitą".


Ekspert dodał, że gdyby Polska poszła drogą Rumunii i zmniejszyła opodatkowanie małych i średnich przedsiębiorstw oraz podniosła kwotę wolną od podatków, to dzień wolności podatkowej mógłby wypaść nawet w maju.

Podatki w Polsce
Z raportu PwC „Praca w UE – podatki i składki 2018” wynika, że polski singiel otrzymuje tylko 71 proc. wypłaty, co szereguje go na 15. miejscu w Unii Europejskiej. Średnia dla całej UE wynosi tymczasem 73 proc. a rekordzistami są obywatele Cypru i Malty, którzy zachowują dla siebie odpowiednio 91 i 81 proc. wynagrodzenia.