Ta sprawa połączyła rząd i opozycję. Wspólnie zablokowali ważne przepisy, na naszą niekorzyść

Mariusz Janik
Okazuje się, że nic tak nie łączy polskich polityków jak stare auta z Niemiec. Szykowana przez rząd ustawa inicjująca reformę systemu stacji kontroli pojazdów padła w Sejmie pod ciosami opozycji, a następnie – samego PiS. Wygląda na to, że szansa na wypchnięcie z dróg pojazdów, które nie powinny się nigdy na nich znaleźć, niemalże zgasła.
Rządzący planowali zreformować system stacji kontroli pojazdów. Nic jednak z tego nie będzie. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała pracę stacji kontroli pojazdów dwukrotnie – w 2009 i 2017 roku. W obu przypadkach doszła do wniosku, że system nie spełnia swojej roli: nie eliminuje z dróg aut w fatalnym stanie technicznym. O jakie samochody chodzi? Takie, które tak naprawiono po wypadku, że „zostawiają trzy, a nie dwa ślady po kołach”, mają wadliwy katalizator lub wyciety filtr DPF – wylicza „Gazeta Wyborcza”.

PiS przygotował ustawę, która miała ten stan rzecz zmienić, a także utorować drogę przepisom unijnej dyrektywy o okresowych badaniach przydatności pojazdów do ruchu. W ostatniej chwili, przy trzecim czytaniu okazało się, że nowych przepisów nikt nie popiera: ani posłowie PO, ani Nowoczesnej (ledwie co chcieli karać brak filtra DPF grzywnami rzędu 5000 złotych), ani Kuziz'15.


Kaczyński kończy dyskusję
Gwóźdź do trumny przepisów wbił Jarosław Kaczyński. – Ponieważ ta ustawa, która była w tej chwili procedowana, budzi rzeczywiście wiele wątpliwości, wnoszę o jej wycofania z porządku dziennego – skwitował.

Efektem jest nie tylko zachowanie obecnego status quo: wraz z zaostrzaniem przepisów dotyczących użycia silnika diesla w krajach zachodnich, do Polski będzie trafiać coraz więcej aut nie spełniających norm. Będą one nie tylko szkodzić środowisku, ale też z czasem będą coraz mniej mile widziane w polskich miastach. Ich jedyną zaletą w dłuższej perspektywie jest cena. A zatem politycy, którzy odcięliby wyborców od takiej okazji, wiele ryzykują. To tłumaczy tę zaskakującą aklamację.