Zupełnie jak w PRL. Rząd chciałby zamrozić ceny prądu i płacić koncernom za straty

Konrad Bagiński
W ministerstwach trwają coraz gorętsze próby złagodzenia skutków wzrostu cen prądu. Jedne pomysły upadają, pojawiają się inne. Teraz rząd chce odgórnie zamrozić ceny energii i płacić sektorowi energetycznemu (oczywiście pieniędzmi podatników) za straty, jakie poniesie.
Od 2020 roku będziemy mieć najwyższe stawki za prąd w Europie. To skutek decyzji rządowych, które wytwarzanie energii chcą oprzeć na węglu Fot. Karol Piętek / Agencja Gazeta
Najnowszy pomysł wypłynął z Ministerstwa Energii i trafił w ramach konsultacji do przedsiębiorstw energetycznych. Zakłada on, że w 2019 r. opłaty za dystrybucję energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nie będą mogły być wyższe niż 31 grudnia 2018 r., a za sprzedaż - niż 1 stycznia 2018 r.

Chodzi więc de facto o zamrożenie cen prądu dla odbiorców indywidualnych – pisze serwis Polityka Insight.

A co z sektorem biznesowym?
Spółki obracające energią zostaną też zmuszone ustawą do renegocjowania umów z samorządami i firmami (na własną niekorzyść), o ile cena za sprzedaż energii przebije pułap 270 zł/MWh.


Z kolei te firmy, które zaproponowały na 2019 rok ceny wyższe o 5 proc., zostaną zmuszone do "nadzwyczajnego obniżenia taryfy". Ale za to dostaną od rządu wsparcie – plan zakłada finansowanie go bezpłatnymi pozwoleniami do emisji CO2.

Polityka Insight przypomina, że to tylko projekt roboczy i wiele może się w nim zmienić. Na razie wiadomo, że podwyżki powinny być bardzo duże i sięgać nawet 100 procent.