Podwyżka z desperacji. Rząd dołoży policjantom, byleby nie przechodzili na emeryturę

Mariusz Janik
Po wielu miesiącach sporów i akcji protestacyjnych, m.in. polegających na masowym korzystaniu ze zwolnień lekarskich czy niewystawianiu mandatów, policjanci w końcu doczekali się podwyżek. Największe pieniądze trafią się jednak funkcjonariuszom doświadczonym, którzy są o krok od przejścia na wcześniejszą, „mundurową” emeryturę.
Policjanci, którzy zdecydują się nie korzystać z prawa do wcześniejszej emerytury, mają możliwość otrzymywania specjalnego dodatku - wysokości 50 proc. potencjalnej emerytury. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta
Do niedawna zarobki policjantów niewiele odbiegały od minimum, nieproporcjonalnie odbiegając od odpowiedzialności i ryzyka, z jakim funkcjonariusze mają do czynienia na co dzień. W efekcie policjanci gromadnie rezygnowali ze służby, gdy tylko nabywali uprawnienia do przejścia na emeryturę. W sumie, w ciągu ostatnich dwóch lat, postąpiło tak niemal 10 tysięcy funkcjonariuszy.

Specjalne dodatki zamiast wcześniejszej emerytury
Po ostatniej fazie protestów, czyli tzw. psiej grypie – kiedy to funkcjonariusze masowe brali zwolnienia lekarskie – rząd poszedł ostatecznie na ustępstwa: uzgodniono dodatkowe wynagrodzenie za nadgodziny i podwyżki pensji, zrezygnowano też z progu 55 lat jako wieku emerytalnego w policji. Zamiast tego przyjęto inny wyznacznik – 25 lat służby.


Ale dodatkowo MSW postanowiło zachęcić doświadczonych mundurowych do pozostania na służbie. Tym, którzy uzyskają prawo do wcześniejszej emerytury, rząd proponuje dodatkowe pieniądze za pozostanie na służbie. Według „Gazety Wyborczej”, to 50 proc. przysługującej emerytury. A skoro średnio emerytura policjanta to 3400 zł brutto, dodatek wynosiłby średnio 1700 zł, a w niektórych przypadkach mógłby urosnąć nawet do 2500 zł.