Zachorują na "biedronkową grypę". "Wielu pracowników odchodzi już po miesiącu"

Patrycja Wszeborowska
Pracownicy niby nie zostają po godzinach, ale przerwy podczas godzin pracy są „czysto teoretyczne”, bo trzeba dopilnować wszystkiego - odebrać towar, wyłożyć towar, obsłużyć kasę, posprzątać sklep. Często brakuje czasu nawet na to, by pójść do toalety – skarżą się zrzeszeni pracownicy Biedronki. Jeśli referendum w sprawie strajku wypali, możliwe, że zachorują na „grypę biedronkową”.
Związkowcy z Biedronki planują zachorować na "biedronkową grypę" w ramach protestu? fot. Tymon Markowski / Agencja Gazeta
Beata, pracownica Biedronki i działaczka NSZZ „Solidarność” tłumaczy, że związkowcy nie działają przeciwko pracodawcy, a pragną jedynie „ludzkiej pracy”. – Żeby można było spokojnie do niej przyjść, wykonać należycie swoje obowiązki, a w międzyczasie iść na przerwę – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Referendum w Biedronce
15 stycznia w sklepach sieci Biedronka miało odbyć się referendum strajkowe. Jednak nie doszło do niego, bo Jeronimo Martins Polska, pracodawca, nie dostarczył kompletnych kart do głosowania. Swoją decyzję związkowcom wyjaśnił tym, że na terenie sklepów można prowadzić wyłącznie sprzedaż detaliczną, zaś przeprowadzenie referendum pod to nie podlega.


Jednak działacze „Solidarności” nie poddają się i zamierzają poświęcić swój czas wolny na jeżdżenie z urnami między sklepami w całym kraju, jak wyjaśniają „GW”.

– W referendum strajkowym nie chodzi o podwyżki, bo zarobki nie są najgorsze. Tylko że to, jak wielu pracowników odchodzi już po miesiącu, pokazuje, ile ta praca jest warta – opowiada Beata.

"Grypa biedronkowa"
Najważniejszy postulat działaczy (z siedmiu) dotyczy zatem warunków pracy, czyli ograniczenia wielozadaniowości i zmian zasad magazynowania. Pracownicy skarżą się bowiem nie tylko na brak przerw i nawał obowiązków, ale również na zalewanie sklepów dodatkowym towarem, którego nie ma gdzie składować, przez co blokowane są alejki sklepowe i wyjścia ewakuacyjne.

Jeśli referendum w sprawie strajku wypadnie po myśli związkowców, planują rozpoczęcie protestu w okolicach maja. Do tego czasu nie chcą zdradzać, w jakiej formie zamierzają demonstrować, choć pewnej wskazówki udzieliła „Wyborczej” Beata.

– Skoro moje dziecko przez tydzień było teraz w domu, bo panuje „grypa nauczycielska”, więc może być też „grypa biedronkowa” – zdradza dziennikowi.

Stanowisko Biedronki
Jeronimo Martins Polska cały czas jest otwarta na dialogi z „partnerami społecznymi” w celu realizacji działań pozytywnie wpływających na warunki pracy”, jak podawała „Gazeta Pomorska”. Poprosiliśmy JMP o stanowisko w sprawie referendum strajkowego. Jak tylko otrzymamy odpowiedź, natychmiast ją opublikujemy.