Ukraińcy zalewają Polskę kurczakami z kością. Nie zapłacą cła przez lukę w prawie

Arkadiusz Przybysz
Import kurczaka z kością z Ukrainy do Polski wzrósł dziesięciokrotnie. Wszystkiemu winna jest luka w prawie, która pozwala ukraińskim eksporterom nie płacić cła. Na problem narzekają hodowcy drobiu, choć zablokowanie ukraińskiego importu może okazać się złą wiadomością dla konsumentów.
Ukraińskie kurczaki zalewają polski rynek Jacek Balk / Agencja Gazeta
Według informacji "Rzeczpospolitej" dziura w prawie stała się dla ukraińskiego drobiu bramą do Unii Europejskiej. Połowa importu drobiu z Ukrainy nie jest obciążona cłami.

W ciągu pierwszych 10 miesięcy 2018 roku import kurczaka z kością do Polski wyniósł 45,4 tys. ton.

Problem wynika z luki w prawie. Każdy produkt importowany czy eksportowany musi posiadać specjalny kod, na podstawie którego dokonywane jest naliczenie opłaty celnej. Jednak kawałki kurczaka z kością oznaczone są jako nieposiadające żadnego kodu celnego. I jako takie mogą być sprowadzane bez cła.


Wystarczy więc, że w piersi z kurczaka znajdzie się kawałek kości i już może trafić na rynki unijne bez cła. Po przekroczeniu granicy, kolejny zakład odcina kość, by produkt lepiej trafiał w gusta konsumentów. Unijne instytucje jak na razie nie zrobiły niczego w tej sprawie, pomimo zażaleń ze strony hodowców drobiu.

Zdaniem Komisji Europejskiej wysłała ona prośbę do władz Ukrainy o wspólne zajęcie się sprawą. Dopiero w listopadzie mogły rozpocząć się oficjalne negocjacje w sprawie możliwości zmian stawek celnych w obrocie drobiem.

Żywność z Ukrainy najbardziej przeszkadza hodowcom, ponieważ wymusza na nich obniżanie cen poniżej opłacalności. Jednak jak się okazuje, w obliczu trwającej wojny z Rosją wsparcie ukraińskiego eksportu ma także charakter pomocy temu państwu.

Jednak jeśli import z Ukrainy zostanie zablokowany, ceny w sklepach mogą wzrosnąć. Tak stało się przecież po zablokowaniu dostępu do unijnego runku hodowcom z Brazylii. Tym zarzucono złą jakość produktu i łapówkarstwo.

Z drugiej strony może to pomóc polskim hodowcom, którzy są jednymi z największych producentów drobiu w Europie. Za granicę sprzedajemy niemal 40 proc. wytworzonego mięsa, co stanowi najwyższy odsetek w całej branży spożywczej nad Wisłą. Sukces jest tym bardziej imponujący, gdyż w Polsce pracuje tylko około 10 tys. drobiarzy.