Jest tak zimno, że podpalają tory kolejowe. Bez tego pociągi nie będą mogły jeździć
W okolicach amerykańskiego Chicago płoną tory kolejowe. Ale nie ma czego się obawiać - tego typu działania są wręcz pożądane, by pociągi mogły normalnie jeździć. Wszystko jest winą panujących tam mrozów, przez które cierpi infrastruktura kolejowa.
Dlaczego tory zostały podpalone? Każdy, kto pamięta lekcje fizyki wie, że stal pod wpływem temperatury zmienia swoją długość. Im zimniej, tym bardziej ona się skraca - pięciokilometrowa szyna pod wpływem spadku temperatury o 1 stopień może skrócić się o sześć centrymetrów.
Ogień zapobiegnie pękaniu szyn
To oznacza, że szyny mogą osłabić się w miejscach styku, a nawet pękać. Nie wszędzie bowiem w Stanach szyny spawane są bezstykowo, co w jakimś stopniu zapobiega problemom z szynami zimą.
Innym problemem jest z kolei zamarzanie rozjazdów kolejowych - te z powodu osadzonego na nich lodu mogą przestać się poruszać, co spowoduje zatrzymanie się pociągów.
Obu tym problemom zapobiega podgrzewanie szyn. W Polsce w niektórych miejscach szyny podgrzewane są elektrycznie, czasem jest to nawet sterowane automatycznie. Automat włącza ogrzewanie w momencie, gdy temperatura spadnie poniżej określonej temperatury.
Tam gdzie niemożliwe jest podgrzanie szyn w inny sposób, stosuje się także miotacze ognia. Dzięki temu lód na rozjazdach roztapia się, a szyny nie kurczą się tak bardzo.
W Polsce zima również często oznacza problemy na kolei. Pękające szyny czy zamarzająca trakcja, to jedne z wielu problemów, z którymi muszą mierzyć się kolejarze. I pasażerom nie wystarcza zdanie "Sorry, taki mamy klimat".