Afera w PCK. Zniknęły tony żywności dla ubogich, miała znaleźć się na wiecu PiS

Arkadiusz Przybysz
Z dolnośląskiego oddziału PCK zniknęło 46 ton darów dla najuboższych. Według świadka miała się ona odnaleźć na wiecu wyborczym PiS - partii której politycy kierowali oddziałem. Podczas ich zarządu z oddziału wyprowadzono także ponad milion złotych.
Pieniądze z dolnośląskiego PCK miały wspomagać kampanię Anny Zalewskiej Krzysztof Ćwik / Agencja Gazeta
O śledztwie w sprawie nieprawidłowości w dolnośląskim PCK informuje Gazeta Wyborcza.Jak wynika z jego ustaleń grupa pracowników PCK, kierowana przez Jerzego G., sejmikowego radnego PiS poprzedniej kadencji oraz współpracownika minister edukacji, Anny Zalewskiej, miała kraść używaną odzież z kontenerów.

Używana odzież w tego typu kontenerach jest łakomym kąskiem. Jedna z firm zajmujących się zbiórką ubrań, zamontowała w kontenerach nadajniki GPS, by zapobiec ich kradzieżom.

Pieniądze z PCK poszły na kampanię wyborczą?
Pieniądze ze sprzedaży odzieży pracownicy PCK zamiast dla biednych, mieli zachowywać dla siebie. Według relacji świadków i podejrzanych pieniądze miały wspierać kampanie wyborczą polityków PiS. Z kilkorga podejrzanych zarzuty usłyszał tylko Jerzy G., obecnie przebywający na wolności po kilkumiesięcznym areszcie.


Jeden z podejrzanych miał zeznać, że przekazał siedem tysięcy złotych na kampanię wyborczą minister Zalewskiej. Pieniądze miał przyjmować także jej asystent. Zalewska ma niedługo zostać przesłuchana przez prokuraturę, jednak nie wiadomo w jakim charakterze.

46 ton żywności odnalazło się na wiecu wyborczym
Prowadzone śledztwo obejmie także wątek gospodarowania żywnością przez dolnośląski oddział. Jak twierdzą śledczy, z oddziału znikło w niewyjaśnionych okolicznościach również 46 ton przekazanej Czerwonemu Krzyżowi żywności.

Jeden z zeznających w śledztwie byłych pracowników PCK, zeznał "Wyborczej", że żywność ta została rozdana podczas kampanii jednego z polityków PiS. Przyszli wyborcy mieli dostawać paczki żywnościowe oraz duże ilości jabłek. Owoce miały trafić w okolice Trzebnicy i Milicza.

W tym regionie rozdawaniem owoców chwalił się poseł PiS. W rozliczeniu kosztów kampanii, które przedstawił w Państwowej Komisji Wyborczej, jest faktura za zakup jedynie 26 kg tych owoców. Na kwotę 46,68 zł.