Tak próbowali mnie oszukać, udając znany sklep. Fani promocji muszą uważać

Arkadiusz Przybysz
Mówili, że się nie da, a się da. Bonik leży na stole i czeka na zakupy". W ten sposób niemiecka firma zbiera dane klientów, by móc do nich wysyłać reklamy. A bon na zakupy? Raczej zostanie w sferze marzeń.
Bon na 500 złotych to wabik, przy pomocy którego firma próbuje wyciągnąć nasze dane Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Ogłoszenia tego typu pojawiają się często na lokalnych facebookowych grupach. Kuszą one darmowymi bonami do Rossmanna na kwotę 500 złotych.

Po kliknięciu w link z ogłoszenia zostajemy przekierowani na stronę, na której możemy wziąć udział w losowaniu nagrody. Wita nas logo Rossmanna oraz informacja o tym, co można wygrać. Wystarczy kliknąć w koło, podobne do tego z "Koła fortuny".
Twórcy strony nie boją się korzystać z logo Rossmannafot. printscreen
Moje pierwsze losowanie nie kończy się sukcesem - dostaję jednak komunikat, że mam jeszcze jedną szansę. Losuję po raz kolejny i tym razem udaje mi się wygrać upragniony bon.


Wypełnij formularz, zanim minie czas
"Wypełnij krótki formularz, aby odebrać nagrodę" - czytam na stronie. Na wypełnienie go zostało mi niecałe 12 godzin, więc muszę się spieszyć.
Formularz nakazuje mi się spieszyćfot. printscreen
Podaję więc adres email, swój adres oraz numer telefonu. Chwilę później otrzymuję informację, że bez wyrażenia zgód na przekazywanie informacji marketingowych nie będę mógł odebrać mojej nagrody. Informacje marketingowe będą mogli przesyłać mi nie tylko organizatorzy konkursu, ale także ich partnerzy.

Kiedy decyduję się na potwierdzenie wszystkich zgód, zostaję poproszony o wypełnienie dodatkowej ankiety, która ma zwiększyć moje szanse wygrania nagrody. W jaki sposób, skoro już podałem dane do jej otrzymania, twórcy nie wyjaśniają. Padają pytania o moje zarobki, liczbę dzieci oraz o to, czy posiadam kredyt we frankach.

Po podaniu danych kontakt się urwał
Kiedy wypełniam tę ankietę, otrzymuję informację, że na mojego maila otrzymam potwierdzenie nagrody. Od wypełnienia ankiety minęło już kilka godzin, na razie niczego nie otrzymałem.

Jeśli jednak będę chciał wycofać się z otrzymywania informacji handlowych, czeka mnie konieczność kontaktu z niemiecką firmą, której udzieliłem zgody na przetwarzanie danych. A to wcale nie musi zakończyć się sukcesem.

Dane, które podałem, mogą zostać wykorzystane do tworzenia bazy dla spamerów czy firm, które w ten sposób będą chciały mi sprzedać swoje produkty. Twórcy konkursu maja dość długą historię tworzenia tego typu stron i wyciągania danych. Udało mi się znaleźć podobne konkursy, gdzie można było wygrać telefony Samsunga czy iPhone'y. Żaden producent nie miał oczywiście pojęcia, że taki konkurs był organizowany.

Zagraj w konkursie, strać pieniądze na SMSy premium
Tego typu konkursy mogą także zakończyć się w inny sposób. Zamiast dużej liczby danych osobowych, zostaniemy poproszeni o podanie numeru telefonu. Na telefon przyjdzie kod SMS, rzekomo by potwierdzić, że nie oszukujemy. Po podaniu kodu na stronie okaże się, że aktywowaliśmy prenumeratę SMSów premium, z których każdy może kosztować kilka, jeśli nie kilkanaście złotych.

W przypadku SMSów premium problem stał się na tyle poważny, że operatorzy zostali zmuszeni przepisami do zaoferowania limitów na tego typu usługi. Domyślnie limit wynosi 35 złotych, jednak użytkownik ma możliwość zmiany go u operatora.

Udało mi się skontaktować z Rossmannem i jak się spowdziewałem, promocja ta nie jest organizowana przez nich. "Nie mamy nic wspólnego z tą promocją. Logotyp wykorzystano bez naszej zgody. Wszystkie organizowane przez nas konkursy i promocje prezentowane są tylko i wyłącznie w gazetkach promocyjnych, magazynie "Skarb", aplikacji Rossmann PL, na portalu www.rossmann.pl, a także na oficjalnych profilach Rossmanna w mediach społecznościowych oznaczonych jako konta zweryfikowane" - czytam w przesłanym komunikacie.

Rossman przestrzega także przed tego typu konkursami na swoich stronach internetowych.