Sejm zafunduje sobie dyżury lekarskie. Jeden dzień takiej usługi ma kosztować 9 tys. zł

Mariusz Janik
Sejmowy plan zamówień publicznych na 2019 rok obejmuje m.in. „usługę zdrowotną świadczoną w przeddzień oraz w trakcie posiedzenia Sejmu”. Chodzi o dyżur lekarski, który pozwoli na błyskawiczną interwencję w sytuacji, gdyby np. któryś z posłów zasłabł czy po prostu poczuł się źle. Cóż, dyżurujący lekarze zapewne się nie przepracują, za to Sejm będzie musiał głęboko sięgnąć do kieszeni.
Na dyżury lekarskie w Sejmie przeznaczone zostało 1,8 mln zł na przestrzeni czterech najbliższych lat. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Według dziennika „Super Express” na usługi lekarskie Sejm chce przeznaczyć 1,8 mln złotych, co przekłada się w przybliżeniu na 9 tys. zł za pojedynczy dyżur.

Jak policzyli to dziennikarze? Cóż, umowa jest czteroletnia, zatem 1,8 mln zł należy podzielić przez cztery, co daje 450 tys. zł. To 37,5 tys. zł miesięcznie – a w każdym miesiącu są średnio 3 dni, w trakcie których odbywa się posiedzenie. Te 3 dni plus 1 dzień (w przeddzień posiedzenia) dały „Super Expressowi” kwotę nieco ponad 9 tys. złotych za dzień.

Dotychczas 250 tys. zł rocznie
Sejmowe dyżury nie są spektakularne. Czujny przechodzień czy gość w polskim parlamencie wypatrzy na jednym z okolicznych parkingów karetkę, w której zazwyczaj siedzi lekarz i zespół ratowniczy, gotowi do interwencji. Oczywiście, są oni zobligowani do pomocy wszystkim, którym coś by się stało na terenie parlamentu – nie tylko posłom.


Centrum Informacyjne Sejmu uspokaja, że w ostatnich dwóch latach wydatki na dyżury nie przekroczyły 250 tys. złotych rocznie – były zatem niemal dwukrotnie niższe niż założył „Super Express”.