Rekordowe wydatki polskiej armii na uzbrojenie. Większość środków płynie strumieniem do USA

Patrycja Wszeborowska
W 2018 r. na nowy sprzęt zbrojeniowy polska armia wydała rekordowe 11,1 mld zł. Pieniądze w większości trafiają do koncernów przemysłowych ze Stanów Zjednoczonych. Tymczasem mimo rekordowych wydatków kwota wpływająca do polskiego przemysłu obronnego od kilku lat pozostaje taka sama.
2018 rok był rekordowy pod względem wydatków na obronność. Większość wydanych środków ląduje u producentów amerykańskich. Foto: Agencja Gazeta / Krzysztof Miller
Rekordowy wynik
Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w ramach realizacji centralnych planów rzeczowych Inspektorat Uzbrojenia wydał w zeszłym roku 11,1 mld zł. To rekord - zaledwie rok wcześniej na ten sam cel przeznaczono nieco ponad 7 mld zł.

Lwia część ubiegłorocznych wydatków, bo aż ok. 65 proc. kwoty, została w kieszeniach zagranicznych koncernów. Jak podało dziennikowi Ministerstwo Obrony Narodowej, dostarczą one sprzęt wart prawie 7,2 mld zł.

Najwięcej pochłonął program „Wisła”, czyli tarcza rakietowa średniego zasięgu. Amerykański koncern Raytheon dostarczający system rakietowy otrzymał już z tego tytułu ponad 5,4 mld zł. A to dopiero początek wydatków IU - wartość podpisanej umowy na zakup pierwszej fazy programu „Wisła” to ponad 16 mld zł.


Większość środków u Amerykanów
Na pozostałe z 7 mld zł wydanych w zagranicznych koncernach składają się również amerykańskie samoloty Boeing dla najważniejszych osób w państwie (ok. 700 mln zł), włoskie samoloty szkoleniowe M-346 (ok. 250 mln zł) i norweskie pociski dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego (ok. 150 mln zł). To oznacza, że co najmniej 85 proc. zagranicznych zakupów wykonujemy u Amerykanów.

Mimo iż środki na zakupy wzrastają, to kwota płynąca do polskiego przemysłu obronnego pozostaje niezmienna. Podobnie jak w latach 2014-2017, tak i w 2018 r. wyniosła niecałe 4 mld zł. Największa część tej kwoty (3,2 mld zł) trafiła do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. 1,2 mld zł zostało przeznaczone na samobieżne moździerze Rak i armatohaubice Krab, 300 mln zł wydano na transportery Rosomak. Z kolei 200 mln zł kosztowały ciężarówki Jelcz, a 100 mln zł - bezzałogowe statki powietrzne Orlik.

– Przy tych zamówieniach warto jednak pamiętać, że chodzi o tzw. pierwszego kontraktora. Tak więc nawet jeśli za produkt odpowiada polski zakład, to często wiele komponentów kupowanych jest za granicą. Pieniędzy, które zostają w polskich zakładach, jest tak naprawdę jeszcze mniej – zwraca uwagę „DGP”.

Coraz mniej w polskich firmach

Jak pisał Michał Skubik z INNPoland.pl, od rekordowego roku 2015, w którym wydatki na armię w polskich firmach wyniosły 70 proc. całego przeznaczonego na zbrojenie budżetu, to już w latach kolejnych, przy wzroście kwot, udział procentowy polskich firm malał. W 2017 r. z całości wydatków przeznaczonych na uzbrojenie zaledwie 54 proc. pozostało w firmach krajowych, w tym z kolei już ok. 45 proc.