Kolejna spółka wyciąga ręce po państwowe pieniądze. 2 miliardy na "osiągnięcie konkurencyjności"

Arkadiusz Przybysz
Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej twierdzi, że jego firma powinna dostać dwa miliardy złotych dofinansowania, by mogła osiągnąć konkurencyjność. Przedstawił on właśnie plany jej rozwoju.
Witold Słowik, prezes PGZ Roman Rogalski / Agencja Gazeta
Dwa miliardy złotych mają posłużyć na realizację planów inwestycyjnych - mówił prezes Witold Słowik na posiedzeniu sejmowej komisji obrony, gdzie z wiceszefem MON przedstawiał plany rozwoju spółki.

Prezes, cytowany przez portal money.pl twierdzi, że spółka nie będzie w stanie wypracować takich pieniędzy. Dwa ostatnie lata skończyły się dla niej stratą na poziomie ponad stu milionów złotych.

Spółka pracuje nad nowym bojowym wozem piechoty Borsuk, czy pojazdem minowania narzutowego Baobab. Ponadto chciałaby wziąć udział w budowie śmigłowca Kruk, gdzie mogłaby złożyć oferty razem z właścicielami zakładów lotniczych w Świdniku.


MON wycina konkurencję PGZ?
Ostatnio pojawiły się informacje, że grupa radzi sobie źle pomimo wsparcia MON. Zdaniem konkurencji, PGZ jest przez ministerstwo faworyzowana, przez co do wojska może trafiać sprzęt niekoniecznie najtańszy i najlepszy.

To nie jedyna zastanawiająca sytuacja z udziałem PGZ. Polska Grupa Zbrojeniowa bardzo chciała, by Polska kupiła system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot. Tak bardzo, że sięgnęła po usługi amerykańskich lobbystów, pracujących m.in. dla jego producenta i płaci im grube pieniądze. – Skandal i marnotrawstwo pieniędzy – mówią eksperci.

Z kolei należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółka Cenzin padła ofiarą phishingu. Oszuści, podszywając się pod dostawcę z Czech, podmienili numery kont. W rezultacie około 4 milionów złotych za dostawy, wypłacone w ciągu kilku miesięcy, trafiło na rachunek hakerów.

Słowik jest prezesem spółki od pięciu miesięcy. Od momentu przejęcia władzy przez PiS, jest czwartą osobą na tym stanowisku.