Rolnicy pokręcą nosem na Krowę plus? "Puste hasła i frazesy, gruszki na wierzbie"
Rolnicy, którzy hodują zwierzęta własnego chowu w oparciu o własne pasze, będą mogli liczyć na dopłaty 100 zł od tucznika i 500 zł od krowy – zapowiadał w Kadzidle prezes PiS Jarosław Kaczyński. Rolników, którzy dbają o środowisko z pewnością takie obietnice ucieszą. Jednak tradycyjni hodowcy mogą na tych obietnicach stracić.
Obietnice Kaczyńskiego minimum 500 zł na jedną krowę i minimum 100 zł na jednego tucznika w gospodarstwie mogą być zrealizowane wyłącznie za pomocą unijnych transferów, ponieważ państwa członkowskie UE nie mogą samodzielnie wspierać swoich rolników.
Jak zauważa „Rzeczpospolita”, unijne pieniądze na rolników mogą być lokowane w dwóch filarach: 1. filarze WPR, czyli na dopłaty rolne oraz w 2. filarze WPR, czyli na rozwój obszarów wiejskich. Państwa mogą swobodnie przesuwać środki między filarami i do tej pory wszystkie polskie rządy przesuwały je w kierunku z 2. do 1. filara.
Tradycyjni rolnicy mogą stracić
Z kolei zapowiadane przez PiS dofinansowania mogą sugerować przesunięcie pieniędzy z 1. do 2. filara. Jeśli tak się stanie, skorzystają na tym rolnicy, którzy dbają o środowisko i dobrostan zwierząt, jednak mogą stracić ci, dla których nie jest to priorytetem.
„Tradycyjnie wolą oni (rolnicy, przyp. red.) łatwe pieniądze - dopłaty, niż te trudniejsze, związane z koniecznością spełniania warunków środowiskowych czy dobrostanu zwierząt” – zauważa „Rz”.
Nastroje na wsi
Co więcej, po sobotnich obietnicach Kaczyńskiego, nastroje na wsi nie są przesadnie entuzjastyczne. Jak donosi portal money.pl, który zapytał pomorskich rolników o nowe obietnice, ci nie widzą zbyt wiele ekscytującego w pieniądzach z Unii Europejskiej, które i tak dostawali.
– Nie wierzymy w takie puste hasła i frazesy. To obiecywanie gruszek na wierzbie – tak skwitował obietnice Kaczyńskiego dla polskiej wsi Michał Kołodziejczak, szef organizacji rolniczej AgroUnia, o czym informowaliśmy wczoraj.