W rządzie PiS mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety. Ujawniono duże różnice w pensjach
Wszystkie polskie ministerstwa zapewniają, że kobiety i mężczyźni są równi i nie ma mowy o żadnej dyskryminacji. Tymczasem w całej rządowej administracji – która powinna być wzorem dla innych – panie zarabiają mniej od panów i rzadziej zajmują kierownicze stanowiska.
W Kancelarii Premiera kobieta zarabia 8,5 tys. zł brutto, mężczyzna – ponad 10 tys. zł. Mężczyźni prawie dwukrotnie częściej zajmują stanowiska kierownicze. W Centrum Obsługi Administracji Rządowej, UOKiK czy Biurze Rzecznika Praw Pacjenta pensje mężczyzn są wyższe o ok. tysiąc złotych.
W Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii średnie wynagrodzenie brutto mężczyzn jest o 5 proc. wyższe niż kobiet. Ta różnica rośnie do 15 proc., gdy weźmie się pod lupę wszystkie podmioty podległe MPiT.
Najlepiej u Tchórzewskiego
Szczególnie dziwnym przykładem jest Główny Urząd Statystyczny, gdzie kobieta może zarobić średnio o 300 złotych więcej, od mężczyzny. To niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że liczba kobiet na kierowniczych stanowiskach jest w GUS pięciokrotnie wyższa niż mężczyzn.
Kobiety zarabiają więcej jedynie w sfeminizowanych resortach – na przykład w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Mowa tylko o centrali, bo po doliczeniu pracowników podległych MEN instytucji mężczyźni i tak zarabiają lepiej od kobiet.
Najrówniejsze okazuje się Ministerstwo Energii, gdzie średnie zarobki kobiet i mężczyzn oscylują ok. 5,5 tys. zł.