Minister Kowalczyk wie, jak zwiększyć przychody budżetu. Na celu ma... foliowe torebki

Arkadiusz Przybysz
Resort środowiska pracuje nad nowelą tzw. ustawy foliówkowej, której konsekwencją może być objęcie większości rodzajów plastikowych toreb opłatą. Będzie to bat na przedsiębiorców, którzy do tej pory próbowali omijać opłaty za wydawanie klientom toreb foliowych.
Minister Henryk Kowalczyk na cel obrał foliowe torebki. Sprzedawcy kantują, budżet nie otrzymuje z parapodatku tyle pieniędzy, ile oczekują rządzący. Resort planuje wprowadzić odpłatność przy wszystkich foliówkach Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Szef resortu środowiska wraz z wiceministrem Sławomirem Mazurkiem zainaugurowali akcję "Moja Ekotorba nie tylko od święta" podczas której rozdawali materiałowe torby wielokrotnego użytku osobom kupującym na miejskim targu w Otwocku. Cel akcji - to upowszechnienie stosowania toreb wielokrotnego użytku i odchodzenie od foliówek.

- Nie chodźmy z foliówkami na zakupy, nie kupujmy kolejnych foliówek. Używajmy toreb wielokrotnego użytku. Na pewno dla środowiska jest to znacznie wygodniejsze" - powiedział minister cytowany przez PAP.

Kowalczyk przypomniał, że według danych statystycznych Polacy zużywają rocznie ok. 300 foliówek na osobę. Dekadę temu było to blisko 500 foliówek rocznie. "Mam nadzieję, że po tej akcji i po uszczelnieniu systemu te torebki będą odchodziły do historii" - dodał.


Koniec grubszych foliówek?
Na czym ma polegać uszczelnienie? Na zmianach tzw. ustawy foliówkowej. W tej chwili jednorazowe torby o grubości do 50 mikrometrów są objęte opłatą. Część firm decyduje się na produkcję grubszych torebek, by ominąć opłaty. A to wpływa na niższe przychody budżetu.

W sklepie cena takiej torebki musiałaby wynieść (z VAT-em) min. 25 groszy, jeśli sklep chciałby de facto dać nam ją w prezencie i nie dokładać do interesu więcej, niż zapłacił za foliówkę.

Wprowadzając ustawę foliówkową rząd szacował, że w związku z opłatami do budżetu państwa wpłynąć może od 850 mln do 1,5 mld zł. Niektóre media podają, że przychody z foliówek są zdecydowanie niższe i mogą wynieść za pierwszy rok kilkadziesiąt milionów złotych.

Przychody budżetu nie są najważniejsze
Kowalczyk wskazał, że nie martwi się tym, że przychody z opłat za foliówki są niższe, gdyż taki efekt zakładała ustawa. Mniej używamy foliówek, mniej za to płacimy. Zwrócił jednak uwagę, iż spadek przychodów z opłat nie wynika z bardziej ekologicznego podejścia Polaków, tylko "przerzucenia" się sprzedawców na grubsze torby.

Oczywiście nie zmienia to faktu, że za grubsze torby klienci i tak płacą. Z tym, że zyski nie trafiają do budżetu, a do kieszeni właścicieli sklepów.

Kowalczyk poinformował ponadto, że nowe propozycje przepisów powinny się pojawić w ciągu kilku miesięcy.

Jak pokazują badania, tylko jedna trzecia Polaków zmieniła swoje nawyki zakupowe przez wprowadzenie płatnych reklamówek jednorazowego użytku. Okazało się, że konieczność zapłacenia kilkudziesięciu groszy za foliówkę nie skłania naszych rodaków do przynoszenia własnych toreb.