Minister przedsiębiorczości wymyśliła projekt dla startupów. Naukowcy radzą, by wyrzucić go do kosza
Startupy liczyły na uproszczenie możliwości zakładania spółki akcyjnej. Ministerstwo Przedsiębiorczości chciało im pomóc. Niektórzy naukowcy apelują jednak, by nowe przepisy wyrzucić do kosza.
Czemu mają służyć zmiany? Dziś przedsiębiorcy rozwijający swoją działalność mogą zmienić ją w spółkę akcyjną lub spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Ta pierwsza jest droga - wymaga bowiem 100 tys. zł wkładu zakładowego, co często jest dla startupów kwotą zaporową.
Druga z kolei odstrasza potencjalnych inwestorów - wspólnicy bowiem odpowiadają jedynie do wysokości swoich wkładów, co w razie niepowodzenia sprawia, że inwestorzy ponoszą większość kosztów.
Prosta spółka akcyjna pomoże startupom?
Prosta spółka akcyjna, miała wypełnić tę lukę - pisze portal money.pl. Zalety spółki to szybka (do 24 godzin) rejestracja elektroniczna, 1 zł minimalnego kapitału na start, prowadzenie rejestru akcjonariuszy przy pomocy technologii blockchain, brak rady nadzorczej.
Jednak zdaniem 40 naukowców z wydziałów i katedr prawa gospodarczego, nowy projekt budzi poważne zastrzeżenia. Skoro spółka może mieć złotówkę kapitału, to jak zabezpieczyć roszczenia wierzycieli, gdyby prowadzone było postępowanie upadłościowe?
Dlatego wnieśli do posłów o zamrożenie prac nad tymi przepisami. Resort przedsiębiorczości przekonuje, że prosta spółka jest bezpieczna, a jej powstanie wynika z potrzeby unowocześnienia prawa spółek.
Inwestor powinien być świadomy ryzyka
Przedstawiciele startupów twierdzą, że pomimo tych zastrzeżeń, nowe przepisy są potrzebne. Ich zdaniem nowe firmy potrzebują wsparcia finansowego i mentorskiego od inwestorów, a nowe przepisy mają ułatwić ich pozyskiwanie. Co więcej, nie można zapewnić że wszystkie startupy odniosą sukces, a inwestor powinien być świadomy ryzyka.
Co więcej, ich zdaniem, przepisy są bardzo podobne do rozwiązań europejskich, a bez nich startupy będą uciekać tam, gdzie otoczenie prawne jest bardziej przyjazne.