"Więcej do tego sklepu nie pójdę". Tak polscy sprzedawcy kombinują z płatnościami

Konrad Bagiński
Płatność kartą od 20 zł", "Za papierosy płatność tylko gotówką" – takie napisy i zasady rządzą jeszcze w wielu sklepach. Kiedyś można było podejść do tego z wyrozumiałością, bo sprzedawcy płacili wysokie prowizje. Dziś lepiej unikać takich sklepów, tak jak nasz czytelnik, którego spotkała kuriozalna sytuacja.
Zdarza się, że sprzedawca nie chce sprzedać papierosów przy płatności kartą. To nielegalne i bez sensu - mówi nam ekspert Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Czytelnik alarmuje
– Chciałem zapłacić kartą za papierosy w sklepiku na Dworcu Gdańskim w Warszawie. Jakież było moje zdziwienie, gdy pani sprzedawczyni powiedziała, iż za same papierosy nie mogę zapłacić kartą. Na drzwiach były informacje o możliwości płacenia kartą, terminal był i działał. Ale za papierosy kartą zapłacić nie mogłem – pisze nam czytelnik.

Słusznie zdziwił się takiej praktyce. Jeśli sklep umożliwia płatność kartą, to musi być ona dostępna niezależnie od sumy. Płacąc kartą możemy wziąć zarówno telewizor, jak i jedną kajzerkę albo paczkę zapałek. Takie jest oficjalne stanowisko np. organizacji płatniczych bądź pośredników. Trzeba jednak pamiętać, że te akurat podmioty mają w tym interes, bo zarabiają na prowizjach.


– Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy dotarło do mnie, że pani mówi o "samych papierosach". Zapytałem więc uprzejmie, czy mogę w takim razie wziąć coś jeszcze i zapłacić za całe zakupy kartą. Pani sprzedawczyni odrzekła, iż oczywiście, jest to jak najbardziej możliwe. Kupiłem więc papierosy i gumę do żucia, zapłaciłem kartą i wyszedłem. Nurtuje mnie jednak kwestia, czy stosowanie tak kuriozalnych ograniczeń jest legalne. W końcu tyle się teraz mówi o promowaniu płatności bezgotówkowych. Tak czy siak, więcej do tego sklepu nie pójdę – kontynuuje nasz czytelnik.

Czy zawsze można płacić kartą?
Zapytaliśmy o tę kwestię eksperta – Roberta Łaniewskiego z Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.

– To zawsze było nielegalne i bezsensowne z punktu widzenia obsługi klienta, bo ogranicza się możliwość zapłaty tylko do wybranych artykułów wysokomarżowych. Rozumiem, że w tym przypadku problemem sprzedawcy jest jego marża – na papierosach jest to kilka procent, podczas gdy na gumie do żucia – kilkadziesiąt procent. Ale takie działania nie mają sensu, tym bardziej, że opłaty za płatności są dziś naprawdę niskie – tłumaczy Łaniewski w rozmowie z INNPoland.pl.

Kiedyś wieszanie przez sprzedawców kartek z napisami typu „Płatność kartą od 20 złotych!!!” miało pewien sens ekonomiczny. Prowizje za płatności kartami były bowiem bardzo wysokie i zjadały marżę sprzedawcy. Dotyczyło to przede wszystkim produktów o sztywnej cenie – czyli na przykład papierosów. Załóżmy, że paczka papierosów kosztuje 15,50 zł. Ich cena hurtowa wynosi 14,60 zł. Marża sprzedawcy to jedynie 90 groszy – czyli niecałe 6 procent.
Obecnie wszystkie koszty prowizji, jakie ponosi sprzedawca sięgają 0,5 – 0,6 proc. wartości transakcji.Foto: Pxhere.com
Jeszcze kilka lat temu prowizje od płatności kartą oraz comiesięczne koszty ponoszone przez handlowców były tak wysokie, że potrafiły tę marżę praktycznie wyzerować, a nawet przebić. Doprawdy trudno było dziwić się małym sklepom, że nie chciały zarabiać powiedzmy 3 groszy na paczce papierosów albo wręcz dokładać do interesu.

Tak mogło się dziać, bo prowizje za płatność mogły sięgać nawet 3 proc. wartości transakcji, dochodziła do tego opłata stała za transakcję, sięgająca ok. 20 groszy. W przypadku wspomnianej paczki papierosów byłoby to więc 47 groszy plus kolejne 20 groszy. Razem 67 groszy z 90 groszy marży. Zarobek sięgałby więc 23 groszy. Jego część zjadłby także abonament za terminal.

Oszczędzić 7 groszy i stracić klienta
Dziś jednak sytuacja wygląda zgoła inaczej. Obecnie ustawa o usługach płatniczych ustala opłatę interchange na maksymalnym poziomie 0,2 proc. wartości transakcji dla operacji wykonanych kartami debetowymi i 0,3 proc. dla operacji kartami kredytowymi. Nie jest to jedyna opłata, jaką ponosi sprzedawca. Swoją marżę mają też akceptanci, agenci rozliczeniowi i organizacje takie jak Visa czy MasterCard. Często wynoszą one ułamki promila. Oprócz tego sprzedawca będzie też płacił za dzierżawę terminala – to na ogół ok. 50 zł miesięcznie.

– Obecnie wszystkie koszty prowizji, jakie ponosi sprzedawca sięgają 0,5 – 0,6 proc. wartości transakcji. Mówimy o małych detalistach, duże sieci handlowe płacą jeszcze mniej – mówi nam Robert Łaniewski.

W przypadku wspomnianej paczki papierosów sprzedawca zapłaciłby więc 7 – 8 groszy prowizji. Jak się okazuje, są jednak handlowcy, którzy gotowi są nie zarobić nic, niż zapłacić kilka groszy, a przy okazji pokazać się z dobrej strony i zyskać zadowolonego klienta. Zdarzają się też przypadki, gdy sprzedawcy ze zbolałą miną oświadczają, iż terminal uległ awarii i nie mogą przyjąć płatności.

Odmowa przyjęcia zapłaty a prawo
– Trzeba też pamiętać o tym, że odmawianie przyjęcia zapłaty kartą jest zabronione. Regulacje Visy i MasterCard na rynku polskim mówią o tym, że licencje jakich udzielają agentom rozliczeniowym (np. FirstData, Elavon czy e-Service), którzy instalują terminale i świadczą usługi rozliczeniowe, nie mogą ograniczać zakupów do określonych dóbr – przypomina Robert Łaniewski.

Co ciekawe, jak pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl, są już miejsca, w których nie zapłacimy gotówką, bo przyjmują wyłącznie karty.