Polska wstrzymała dostawy ropy naftowej z Rosji. Kierowcy mają się czego bać?

Arkadiusz Przybysz
Do Polski dotarła zanieczyszczona ropa z Rosji. Z tego powodu odbiór surowca został wstrzymany, a ministerstwo uruchomiło rezerwy. Dzięki temu rafinerie będą mogły nadal przerabiać ropę, a przez najbliższe kilkadziesiąt dni kierowcy będą mogli spać spokojnie.
Rafinerie mają pracować bez przeszkód przez najbliższe kilkadziesiąt dni Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Ministerstwo Energii postanowiło uruchomić łącznie 800 tysięcy ton zapasów ropy naftowej - podają IAR i Reuters. Polska ma obowiązek przechowywania zapasów surowca przez co najmniej 90 dni.

Według IAR pierwsza rezerwa, w wysokości 500 tysięcy ton, została uruchomiona 26 kwietnia, druga - 30 kwietnia. Dzięki temu dostawy paliw na stacje powinny przebiegać bez problemów.

Białoruś i Polska zdecydowały się na wstrzymanie odbioru po tym, jak wykryły zanieczyszczenie surowca chlorkami organicznymi. Te używane są w procesie wydobycia surowca, między innymi do czyszczenia szybów naftowych. Jednak przed trafieniem ropy do rurociągu powinny zostać one odfiltrowane. W przeciwnym razie mogą one uszkodzić instalacje w rafineriach.


Ropa została zanieczyszczona celowo?
Strona rosyjska skierowała sprawę do prokuratury i Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Mówi się, że zanieczyszczenie mogło zostać dodane celowo, przez jedną spółek, która złamała wszystkie przepisy bezpieczeństwa.

Polski Orlen podawał, że całe paliwo sprzedawane na stacjach koncernu jest odpowiednio dobrej jakości i nie ma zagrożenia niedoboru. Podobne komunikaty popłynęły ze strony Lotosu. - pisze serwis gazeta.pl.

Brudna ropa to dopiero początek?
I to nawet jeśli, jak prognozują Białorusini, problemy mogą potrwać nawet i pół roku. A to dopiero początek problemów. Gdzieś w tle nabrzmiewa globalny kryzys naftowy, który w ciągu ostatniego miesiąca podbił ceny benzyny o kilkadziesiąt groszy – do poziomu nie widzianego od pół roku. I będzie gorzej.

Niewątpliwie, najważniejsi gracze na rynku będą próbowali wyhamowywać dalszy wzrost cen – dotychczas bywali w tym dosyć skuteczni. Jednak poziom, który został osiągnięty u progu II kwartału br. utrzyma się zapewne co najmniej do końca lata – o ile uda się ustabilizować sytuację w najważniejszych z wspomnianych punktów zapalnych na świecie. Jeśli nie, Kreml może wyłącznie zacierać ręce.

Co więcej, w ostatnim czasie paliwo taniało, nawet pomimo wprowadzenia w Polsce dodatkowej opłaty. Wytłumaczenie tego pozornego paradoksu jest tylko jedno: jeszcze kilka miesięcy temu sprzedawcy zdzierali z nas ponad miarę.