Polski Kościół powinien brać z nich przykład. Wypłacają ofiarom księży pedofilów miliony
W Polsce odszkodowań dla ofiar księży pedofilów ze strony ich zwierzchników praktycznie nie ma. Do niedawna Kościół katolicki odcinał się od podobnych spraw, argumentując to tym, że wina jednego grzesznego człowieka w sutannie nie jest winą całej organizacji. Jednak być może niedługo to się zmieni, a wszystko za sprawą dokumentu „Tylko nie mów nikomu” Tomasza i Marka Sekielskich, który mocno wstrząsnął opinią publiczną.
Od dnia premiery w sobotę opublikowany na serwisie YouTube.com dokument „Tylko nie mów nikomu”, pokazujący historie ofiar pedofilii w Kościele katolickim, zebrał przeszło 17 milionów wyświetleń. Poruszający film wywołał gorący dyskurs wśród polityków, władz kościoła i mediów. Co chwila pojawia się pytanie - co z odszkodowaniami dla pokrzywdzonych?
– To poważny i zupełnie nowy problem w polskich sądach, choć wiele z nich jest już w toku. Myślę, że bez kuracji wstrząsowej w całym Kościele katolickim tego się nie naprawi – mówi w rozmowie z INNPoland.pl warszawski prawnik Wojciech Brochwicz.
Jak wyjaśnia, zadośćuczynienia za naruszenie tego typu nietykalności cielesnej można dochodzić na zasadach ogólnych. Jednak nie regulacje prawne są w tym wypadku kluczowe, lecz praktyka. Zaś praktyką powinno być to, że odpowiedzialność za czyny pedofila w sutannie ponoszą władze kościelne, w których jurysdykcji sprawca się znajduje.
• YouTube.com
– Niestety do tej pory praktyką było to, że zakon czy diecezja umywała ręce i mówiła, że to nie jest jej problem, a ofiara powinna rozliczać się z winnym księdzem. To zaś jest ucieczka od odpowiedzialności. Wspólnota zakonna nie jest zakładem pracy, tylko bardzo hermetyczną, rządzącą się swoimi wewnętrznymi prawami organizacją hierarchiczną. Z tego powodu powinna ponosić pełną odpowiedzialność za czyny swoich członków – mówi Brochwicz.
W USA diecezje bankrutowały
Tymczasem w różnych miejscach świata sądy pociągają do odpowiedzialności finansowej i karnej nie tylko sprawców, dopuszczających się czynów pedofilskich, ale również ich zwierzchników, którzy przez lata tuszowali podobne przypadki.
Jak zauważa prawnik, przykładów, jak polskie sądy powinny postępować w przypadku spraw o pedofilię wśród księży katolickich, jest mnóstwo, jednak najgłośniejszym w naszej strefie kulturowej był przypadek Stanów Zjednoczonych.
Zmowę milczenia dotyczącą pedofilii w Kościele katolickim przerwało śledztwo dziennikarskie reporterów Boston Globe. Ostatecznie w konsekwencji ujawnionej afery w 2003 r. bostońska archidiecezja wypłaciła łącznie ok. 550 ofiarom odszkodowania w wysokości 85 mln dolarów.
Do 2015 r. podobnych odszkodowań w Bostonie wypłacono łącznie ok. 170 mln, zaś łącznie amerykański kościół musiał zapłacić ok. 5 mld dol. Wysokie zadośćuczynienia spowodowały, że wiele amerykańskich parafii zbankrutowało.
Jak radzą sobie z pedofilią w kościele inne kraje?
Nie tylko amerykański kościół afery pedofilskie doprowadziły na skraj przepaści. W podobny sposób zajęto się sprawą m.in. w Irlandii, gdzie setki milionów euro oprócz kościoła zapłacił również tamtejszy rząd, ale również w Australii (prawie 300 mln dol. odszkodowań w ciągu ostatnich trzech dekad) oraz w Belgii (w latach 2012-2017 wypłacono prawie 4,6 mln euro).
Podobnych przypadków na całym świecie jest mnóstwo. Tymczasem w Polsce za przestępstwa pedofilii popełnione przez księży do niedawna nie płacił Kościół.
Przełomowym wyrokiem w polskim sądzie był przypadek Kasi i ks. Romana B. Ksiądz, zdobywszy zaufanie jej rodziców, wywiózł 13-letnią wówczas dziewczynkę z rodzinnego miasta do szkoły z internatem w Szczecinie. Miesiącami więził ją w swoim mieszkaniu, bił i gwałcił.
Nadzieja dla polskich ofiar
Wyrok był przełomem, gdyż był to pierwszy w Polsce przypadek, gdy pieniądze dla ofiary księdza pedofila wypłacił Kościół katolicki, a dokładniej Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej.
Choć ksiądz Roman B., który przyznał się do stawianych mu zarzutów, trafił do aresztu jedenaście lat temu, odszkodowanie dla pokrzywdzonej zostało przyznane dopiero w 2018 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu zobligował Towarzystwo Chrystusowe do zapłaty miliona złotych odszkodowania i dożywotniej, comiesięcznej renty w wysokości 800 złotych.
Zaczęło się od krajów anglosaskich. To tam jako pierwsze rozpętały się olbrzymie afery pedofilii w kościołach katolickich.•123rf.com
Swoją decyzję sąd poparł tym, że Towarzystwo Chrystusowe powierzyło księdzu Romanowi B. duszpasterstwo młodzieży. Mimo to zakon twierdzi, że o niczym nie miał pojęcia i zawnioskował o kasację do Sądu Najwyższego. Termin jej rozpoznania jest odległy i nieznany. Do tego czasu Towarzystwo jest zobligowane do wypłaty odszkodowania i wywiązuje się z obowiązku.
– Musiałam się mierzyć na sali sądowej ze słowami mecenasów, którzy mnie obwiniali, próbowali umniejszyć moją krzywdę, zrzucić ją na środowisko rodzinne. Uważali, że kwota jest wygórowana, a mi się taka wielka krzywda nie stała, że żyję z nią kilka lat, więc wszystko jest w porządku – wspominała 26-letnia dziś pani Katarzyna w "Kropce nad i".
Walka o odszkodowanie
Jak zauważa Brochwicz, również ofiary z filmu Sekielskich mają prawo walczyć sądownie o odszkodowania.
– Ofiary z filmu Sekielskich powinny dochodzić odszkodowań i na pewno mają szansę je otrzymać, nawet w przypadku ks. Cybuli, który zmarł. Diecezje powinny zadośćuczynić ofiarom dobrowolnie, zgodnie z dekalogiem i zasadami chrześcijańskimi, jeśli jednak nie chcą tego robić, wtedy powinny ponieść tę odpowiedzialność w drodze procesu sądowego – tłumaczy.
Jak wysokie powinny być to odszkodowania? Prawnik zauważa, że trudno to ocenić, gdyż "w polskim prawie nie ma krzywdomierza".
– Na pewno powinny być solidne, by rzeczywiście pomóc ofiarom choćby w ponoszeniu kosztów terapii. Przy orzekaniu wysokości odszkodowania polscy sędziowie kierują się doświadczeniem życiowym i wiedzą prawniczą. Nie ograniczają ich żadne przepisy, jest to więc dla nich niebywała okazja, by wykazać się empatią – wyjaśnia.
Film braci Sekielskich to niejedyny aspekt powoli wprowadzający polski Kościół katolicki na drogę, którą kroczyły przed nim kościoły z innych krajów. Problem pedofilii wśród rodzimych księży poruszył również zeszłoroczny film "Kler" Wojciecha Smarzowskiego, a także raport fundacji "Nie lękajcie się" z lutego br., pokazujący skalę procederu w Polsce.
Kościół nie zbankrutuje, lecz upadną diecezje
Zgodnie z wyliczeniami portalu money.pl wygrane przez ofiary księży pedofilów walki o odszkodowanie mogłyby kosztować instytucje kościelne nawet 1,5 mld zł. Wynika to z liczby ofiar, która w Polsce szacowana jest nawet do 16 tys. osób. Jednak tylko nieliczni - 9 proc. z nich - decyduje się dochodzić swoich praw w sądzie.
Nie wpłynęłoby to szczególnie na całościowy majątek polskiego Kościoła katolickiego - rocznie otrzymuje on od wiernych ponad 700 mln zł, swoje „trzy grosze”, czyli 140 mln zł dorzuca również państwo. Kwota ta niebotycznie rośnie po dodaniu do niej majątku trwałego instytucji, szacowanego na 7 mld zł według analiz Instytutu Spraw Publicznych. Pozwy o odszkodowania mogłoby jednak zagrozić poszczególnym diecezjom, które musiałyby je wypłacać.