Prokuratura prześwietli Morawieckiego. Nie spłacił 146 tys. zł długu za remont

Patrycja Wszeborowska
Warszawska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie niezapłaconych przez Kornela Morawieckiego faktur opiewających na kwotę 146 tys. zł. Chodzi o remont siedziby partii Wolni i Solidarni, za który ojciec premiera miał nie zapłacić. Partia miała zaproponować podwykonawcy płatność „pod stołem” z pominięciem VAT. Ten się nie zgodził i sprawa wylądowała w prokuraturze.
Partia Kornela Morawieckiego miała proponować przedsiębiorcy zapłatę za remont "pod stołem". Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Nieuiszczenie należności
Jak donosi portal onet.pl, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Janusza Kuleszy i nieuiszczeniem należności za wystawione przez przedsiębiorcę faktury.

Janusz Kulesza jest właścicielem firmy budowlanej w Łomiankach pod Warszawą. W 2017 roku rozpoczął remont siedziby partii Kornela Morawieckiego. Za wykonywane przez siebie prace wystawiał faktury, o których wiedziało kierownictwo Wolnych i Solidarnych.

Choć, jak twierdzi, miesiącami był przekonywany przez członków partii o załatwieniu sprawy płatności za jego pracę, ostatecznie nie otrzymał żadnych pieniędzy. Gdy zadłużenie sięgnęło 146 tys. zł, Kulesza przerwał roboty. Wtedy zapłatę zaproponował mu dyrektor Pionu Sieci i Operacji PKO BP Maciej Wyszoczarski, niegdysiejszy współpracownik Mateusza Morawieckiego w banku BZ WBK.


Według słów Kuleszy spłata należności miałaby się odbyć w ratach po 18-20 tys. zł oraz z pominięciem faktur, bez opłacania VAT. Przedsiębiorca odmówił i sprawa trafiła do sądu w lipcu 2018 r. Dwa miesiące później sąd wydał nakaz zapłaty, jednak partia nie miała pieniędzy na spełnienie żądania.

Prokuratura bada
Teraz sprawą zajęła się prokuratura. Jak informuje portal onet.pl, postępowanie dowodowe jest w toku.

– Na etapie czynności sprawdzających m.in. dokonano oględzin akt sądowych sprawy cywilnej, przesłuchano w charakterze świadka zawiadamiającego oraz uzyskano od niego dodatkową dokumentację, o którą się zwrócił prokurator – powiedzieli śledczy.