Złodzieje kradną ze sklepów miliardy złotych. Tymczasem handlarze trzymają buzie na kłódkę
Branża sprzedaży detalicznej w Europie z powodu kradzieży w sklepach traci 49 miliardów euro rocznie. To około 2,05 proc. ich rocznych obrotów - 1,44 proc. to koszt skradzionych towarów, zaś 0,61 proc. kosztują systemy zabezpieczeń - wynika z badań opublikowanych przez Checkpoint Systems.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, kradzieże w sklepach to coraz poważniejszy problem w Europie, który wzrasta. W samej Polsce handel traci z tego powodu niemal 1,7 mld euro rocznie, a ponad 1,1 mld euro stanowią realne straty w towarze.
– Nikt nie chce mówić wprost, że klienci kradną, żeby nie poczuli się urażeni. Tymczasem w jednym hipermarkecie miesięcznie może zniknąć nawet tona żywności, choćby z powodu podjadania owoców – mówi „Rz” szef jednej z sieci handlowych.
Okazuje się bowiem, że temat jest tajemnicą poliszynela - kradzież dzieje się w każdym sklepie, ale w żadnym się o niej nie mówi. Dziennik o komentarz poprosił Tesco, Carrefour czy odzieżowa grupa LPP - każda firma odmówiła komentarza sprawy.
Samosąd na złodzieju
Jak zwracają uwagę eksperci systemów zabezpieczających, łączna wartość strat w towarach porównywalna jest z obrotami czwartej pod względem wielkości sieci handlu detalicznego w Europie.
Bywają jednak i tacy, którzy nie udają, że kradzieży w sklepach nie ma, tylko sami biorą sprawy w swoje ręce. W zeszłym roku głośno było o właścicielu sklepu, który przyłapanego na gorącym uczynku złodzieja przykuł kajdankami do krat w oknie, a następnie wylał na delikwenta kubeł zimnej wody. Handlowiec tłumaczył się później ze swojego samosądu - jak twierdzi, przez ataki złodziei traci miesięcznie 10 tys. zł.