Morawiecki chce mieć budżet bez deficytu. Przedwyborcza zagrywka czy historyczny moment?

Konrad Bagiński
W Polsce ma nie być deficytu budżetowego. Rząd zamierza uchwalić pierwszy budżet, w którym dochody i wydatki będą zrównoważone. Czy ta sztuka może się udać? A może to sprytna zagrywka na zamknięcie ust opozycji?
Premier chce mieć budżet bez deficytu Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Budżet państwa 2020 roku ma być zrównoważony – dowiedziała się "Rzeczpospolita" ze źródeł zbliżonych do rządu. To znaczy, że dochody państwa mają wystarczyć na pokrycie wszystkich wydatków i nie trzeba będzie pożyczyć pieniędzy na rynku, by pokryć budżetową dziurę. Projektem ustawy budżetowej ma we wtorek zająć się Rada Ministrów.

Dotychczas wszystkie budżety zakładały życie na mniejszy lub większy kredyt. Na razie nie wiadomo, jak rząd zamierza pogodzić ogień z wodą. Przyszły rok ma być bowiem wyjątkowo trudny, jeśli chodzi o wydatki. Wszak właśnie w 2020 z pełną mocą ma ruszyć 500+ na każde dziecko, obniżenie PIT, zapowiadana jest też kolejna tzw. 13 emerytura. To potężne koszty, których nie zrównoważy wolniej rozwijająca się gospodarka.


– Ale PiS w tak trudnych warunkach chce udowodnić Polakom, że prowadzi wzorcową politykę finansową i gospodarczą. To znaczy stać go na kosztowne programy społeczne, które jednocześnie będą impulsem pobudzającym gospodarkę, bez rujnowanie budżetu państwa. To także silny argument w toczącej się kampanii wyborczej w kontekście zarzutów opozycji, że rozdawnictwo publicznych pieniędzy przez PiS doprowadzi finanse publiczne na skraj bankructwa – pisze Anna Cieślak-Wróblewska w Rzeczpospolitej.

Czy to może się udać?
Faktem jest, że w Polsce mocno spadł deficyt sektora finansów publicznych. Ubiegły rok zakończyliśmy z rekordowo niskim poziomem deficytu sektora finansów publicznych. Wyniósł on 0,4 proc. – tym wskaźnikiem nie omieszkał pochwalić się premier Morawiecki. Trudno mu się dziwić, bo jest to pewien sukces. Nie można tylko zapominać o jednej bardzo ważnej rzeczy: nasi unijni partnerzy i sąsiedzi radzą sobie o wiele lepiej od nas.

Pod pojęciem deficytu sektora finansów publicznych rozumiemy deficyt sektora rządowego i samorządowego. To szersza definicja, niż deficyt budżetowy, który obejmuje dochody i wydatki rządu. W deficyt sektora finansów publicznych wlicza się też m.in. budżety samorządów oraz różnego rodzaju funduszy pozabudżetowych.

Niezaprzeczalnym faktem jest to, że na koniec roku ten wskaźnik spadł do poziomu 0,4 proc. PKB. Rok wcześniej było to 1,5 proc. Spadek jest więc spory i można być z tego zadowolonym.