Lato 2020 bez wiz do USA, a premier się boi, że pół Polski wyjedzie. Oto dlaczego się myli

Patrycja Wszeborowska
Zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych to od wielu lat temat rozgrzewający prowadzone przy polskich stołach rozmowy. Trudno się dziwić - USA odgrywały główną rolę w migracyjnym eldorado Polaków w XX wieku, a amerykańska Polonia jest najliczniejszą. Ekspert w rozmowie z INNPoland.pl tłumaczy jednak, że Polacy w 2020 roku nie zaczną masowo uciekać do Stanów.
Premier Mateusz Morawiecki obawia się, że bezwizowy ruch z USA sprawi, iż Polacy masowo wyjadą do Stanów Zjednoczonych Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Wielki exodus Polaków do USA
Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z TVN24 przyznał, że choć pragnie, by wizy do Stanów Zjednoczonych zostały zniesione, to jednocześnie boi się, że brak glejtów zachęci do wyjazdu zbyt wielu Polaków.

– Liczę na to, ale od jakiegoś czasu jasno też podkreślam, że mam pewne obawy, żeby za dużo ludzi natychmiast potem nie chciało też wyjechać i boję się, żeby tam za wielu ludzi też nie chciało zostać – wyznał. – Chciałbym, żeby Polacy byli w Polsce. Chciałbym, żeby jak najwięcej Polaków ze Stanów Zjednoczonych wróciło – dodał.


Zaś bezwizowa przyszłość jest tuż tuż. Jak zauważa „Rzeczpospolita”, końca uciążliwej procedury możemy spodziewać się latem 2020 r.

Wszystko zależy od ilości odrzuconych wniosków wizowych. Jeśli w tym roku liczba odmów spadnie poniżej upragnionych 3 procent, wtedy na zawsze pożegnamy się z wizami. Jeszcze w 2017 r. odrzucono 5,9 proc. wniosków, w 2018 r. wskaźnik ten spadł już do 3,9 proc. Według informacji „Rz” pod koniec ubiegłego tygodnia Polska była poniżej wymaganego do zniesienia wiz progu.

– Wskaźnik odmów stale spada i jest bardzo mało prawdopodobne, aby zaczął rosnąć we wrześniu. Dlatego można powiedzieć, że Polska spełnia najważniejsze kryterium zniesienia wiz – wskazują rozmówcy dziennika.

Polska flaga na amerykańskiej ziemi
Abstrahując od rokujących spotkań prezydentów USA i Polski, a biorąc pod uwagę wyłącznie statystyki, ruch bezwizowy ze Stanami Zjednoczonymi jest niemal pewny.

Jak zauważa dr hab. Paweł Laidler z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych można porównać do wydarzeń z 2004 r., gdy dzięki przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, otwarły się granice dla polskich pracowników. Pierwszym rynkiem, który otworzył się na polską siłę roboczą, były Czechy. Wtedy exodus rzeczywiście był znaczący i następował falami w miarę udostępniania kolejnych granic.

– Sytuacja była wtedy zgoła odmienna – zauważa ekspert w rozmowie z INNPoland.pl. – Gospodarka naszego kraju była znacznie znacznie mniej konkurencyjna niż dziś, poza tym ogromne znaczenie odgrywała kwestia bliskości. Decyzja, by wyemigrować na dłuższy czas do kraju, który jest bliski i umożliwia częstsze powroty do ojczyzny i spotkania z rodziną, była prostsza – tłumaczy.

Nie ma podstaw do obaw
W perspektywie nadchodzącego ruchu bezwizowego z USA prof. Laidler nie widzi tego niebezpieczeństwa. Stany Zjednoczone są dziś dla Polaków atrakcyjne z turystycznego czy edukacyjnego punktu widzenia, jednak w przypadku pracy amerykański rynek nie oferuje tego, co za czasów komunizmu czy transformacji - ani azylu politycznego, ani lepszego i tańszego życia.

– Większość Polaków, która dziś chce udać się do Stanów Zjednoczonych w celach turystycznych, naukowych czy zarobkowych na zasadach zgodnych z literą prawa, nie ma najmniejszego problemu, by uzyskać potrzebną dokumentację – wyjaśnia naukowiec. – Choć z pewnością pewnym kłopotem jest opłata i czekanie, które znikną – przyznaje.

Dziś o pracę o wiele łatwiej na kontynencie europejskim. Z jednej strony oferuje bardzo konkurencyjne stawki, z drugiej - jest bliżej pozostawionych w ojczyźnie bliskich.

Według eksperta, nie ma również żadnych przesłanek gospodarczych i politycznych, które umacniałyby obawę, że po otwarciu amerykańskich granic pół Polski wyjedzie z kraju. Jeśli nawet pierwsza fala zachwytu nad zmianą statusu i możliwością wyjazdu bez wizy sprawi, że ludzie wyjadą, dość szybko wszystko wróci do normy.

– Co więcej, zniesienie wiz nie oznacza, że wyjazd będzie mniej sformalizowany. Oczywiście będzie mniej formalności dokonywanych w Polsce, lecz pamiętajmy, że Stany Zjednoczone od 11 września są w stanie gotowości i wyższego zagrożenia atakami terrorystycznymi. Prawo imigracyjne jest bardzo zaostrzane, a Amerykanie bardzo serio traktują, kto do nich przyjeżdża i w jakim celu – przypomina.

Dobry PR
Na zniesieniu wiz zyska również... wizerunek rządzących. Jak zwraca uwagę prof. Laidler, ruch bezwizowy będzie postrzegany przez zwolenników polskiego czy amerykańskiego prezydenta jako ich osobisty sukces. W rzeczywistości będzie to jednak wypadkowa pewnych procesów, które akurat teraz dochodzą do finiszu.

– Wszystko wynika z prawa amerykańskiego i nie jest skierowane przeciwko Polsce. Ktokolwiek będzie u władzy, będzie mógł przypisać zniesienie wiz sobie. Podczas gdy jest to proces, który się zwyczajnie prawnie kończy – kwituje specjalista.