Będziemy oficjalnie palić śmieci. Resort środowiska zmienił front i chce budować spalarnie
Jeszcze niedawno władze nie dopuszczały do siebie myśli, by w Polsce można było legalnie spalać śmieci. Teraz wręcz zapowiadają budowę nowych “instalacji termicznego przekształcania odpadów” – jak eufemistycznie określają spalarnie śmieci. Rząd chce nawet dopłacać do ich budowy.
Dziennikarze piszą, że to całkowita i nieoczekiwana zmiana stanowiska resortu środowiska. Jeszcze niedawno ministerstwo zaklinało się, że możliwe jest tylko przetwarzanie i recykling. Teraz nie tylko dopuszcza możliwość spalania śmieci, ale i zamierza dokładać do budowy spalarni.
Nie znaczy to jeszcze, że na budowę takich instalacji – na co liczyła spora część firm i samorządów – będą dofinansowania, zwłaszcza z unijnych środków. Resort nie pozostawia złudzeń, że szans na pozyskanie środków wspólnotowych nie ma - podaje gazeta.
Skąd pieniądze na palenie śmieci?
Budowa nowych spalarni może być finansowana przez państwo. O ewentualnym współfinansowaniu inwestycji z pieniędzy publicznych, np. poprzez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, ministerstwo oficjalnie milczy. Z nieoficjalnych informacji "DGP" wynika jednak, że takie rozwiązanie nie jest wykluczone.
Resort zamierza przede wszystkim uaktualnić wojewódzkie plany gospodarki odpadami, bo do tej pory blokowały one sporo inwestycji do spalania odpadów. Przy okazji z pewnością wyjdzie na jaw, że Polacy produkują o wiele więcej śmieci, niż oficjalnie podają.
Obecnie według danych GUS produkujemy 12,5 mln ton odpadów rocznie. A to relatywnie mało w stosunku do reszty UE i – zdaniem ekspertów – dane te są po prostu zaniżone, bo kilka milionów ton przepada w nieszczelnym systemie: ląduje w rowach, lasach albo jest spalana w domach.
Kolejnym krokiem ma być spalanie śmieci w specjalnych instalacjach. Ciepło wykorzystywane do tego procesu będzie mogło zasilać miejsce systemy ogrzewania. Plany ministerstwa zaskoczyły zarówno branżę gospodarowania odpadami, jak i środowiska ekologiczne. Jedni i drudzy obawiają się zamieszania i zmniejszenia powoli rosnącego odsetka śmieci zagospodarowanych i poddanych recyklingowi. Wątpliwe też jest, by nowe sposoby zmniejszyły koszty pozbywania się śmieci.