Biznesmen Przemysław Krych broni dobrego imienia. „Nigdy w życiu nie dałem łapówki”

Patrycja Wszeborowska
Przemysław Krych, jeden z najbardziej znanych polskich biznesmenów, spędził pół roku w areszcie wydobywczym, mimo że od 2 lat nie usłyszał zarzutów. Teraz broni swojego dobrego imienia, by nie dać „się zamknąć z opinią pospolitego przestępcy”.
Przemysław Krych działa w branży nieruchomości. Jest współzałożycielem grupy Griffin Real Estate, która zarządza biurowcami, centrami handlowymi, logistycznymi, akademikami i mieszkaniami o wartości ponad 5 miliardów euro. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
W Polsce biznes się nie opłaca
We wrześniu o Przemysławie Krychu usłyszał cały świat, kiedy jego historię opisał serwis ekonomiczny Bloomberg. W artykule, w którym padło zdanie, że „dla firm polski wymiar sprawiedliwości to pole minowe”, przedstawiono aresztowanie Krycha, założyciela i współzarządzającego firmy Griffin Real Estate.

Mężczyzna był pewien, że doszło do nieporozumienia. Tak też powiedział swojej żonie, obiecując, że wróci do domu po południu. Wrócił po kilku miesiącach. Powiedziano mu, że zarzut dotyczy łapówki pół miliona złotych dla senatora PiS, Stanisława Koguta. Choć nie postawiono mu oskarżeń, to trzymano za kratkami, bo na wolności, mógłby sfałszować dowody.


Jak pospolity przestępca
Biznesmen dostał kolejne wyzwanie do CBA po publikacji w Bloombergu na jego temat. W wywiadzie dla „Pulsu Biznesu” przyznaje, że obawia się, iż ograny ścigania będą chciały zaszkodzić jego biznesowi. Mężczyzna jednak nie zamierza się poddać i dać zamknąć, jak „pospolity przestępca”, ponieważ latami pracował na swój majątek i reputację.

– Nigdy w życiu nie dałem łapówki - zapewnia biznesmen i dodaje, że łapówka dla senatora Koguta nie miałaby dla niego żadnego sensu. - To dobry człowiek, pomaga wielu osobom, mówią o nim, że chce być zawodowym aniołem, ale do biznesowych spraw po prostu się nie nadaje i każdy, kto go zna, to wie – powiedział Krych.

Przyznał, że wspiera finansowo fundacje senatora. Przez lata wspierał założone przez Koguta Centrum Sportowo-Rehabilitacyjne na Stwardnienie Rozsiane, przekazując łącznie na ten cel ok. 550 tys. dolarów. Jednak biznesmen pieniądze od lat, jeszcze zanim PiS doszedł do władzy.

(Nie)sprawiedliwy proces
Jak twierdzi Krych, w areszcie próbowano go złamać. Od „osób udających współwięźniów” słyszał pogróżki w stronę swojej rodziny - grożono mu aresztem żony, zamknięciem córki w ośrodku czy wgraniem na jego komputer pornografii dziecięcej. – No, chyba że zeznam coś na samorządowców związanych z opozycją – wspomina mężczyzna.

– Nie mam złudzeń, że czeka mnie sprawiedliwy proces - mówi Krych. – Przed rozprawą aresztową sędzia Joanna Barut nawet nie zapoznała się z aktami sprawy i wysłała mnie na trzy miesiące do aresztu, a kolejny sędzia wydłużył go o kolejne trzy – dodał.