W Polsce wprowadzono stopień alarmowy BRAVO-CRP. Wyjaśniamy, co to tak naprawdę znaczy

Katarzyna Florencka
Od północy aż do godziny 23:59 w poniedziałek na terenie Polski będzie obowiązywał w związku z wyborami stopień alarmowy BRAVO-CRP. Zapytaliśmy eksperta, co to dla nas znaczy.
Od północy ze środy na czwartek w Polsce obowiązuje w związku z wyborami stopień alarmowy BRAVO-CRP. Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
O wprowadzeniu drugiego stopnia alarmowego BRAVO-CRP poinformował zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Grzegorz Świszcz. – Oznacza to, że administracja prowadzi wzmożony monitoring stanu bezpieczeństwa systemów teleinformatycznych – napisał na Twitterze Świszcz.
Co to jest stan alarmowy?
– Stan alarmowy to tak naprawdę stan podwyższonej gotowości. On nie znaczy, że dzieje się dzisiaj coś złego, natomiast oznacza, że szansa, że ktoś będzie próbował przeprowadzić jakiś atak jest wyższa, więc musimy być bardziej przygotowani na odparcie potencjalnego zagrożenia – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Adam Haertle z Zaufanej Trzeciej Strony.


Stopnie alarmowe CRP to nie nowość – obowiązywały już w Polsce podczas międzynarodowych wydarzeń, takich jak np. szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach, Światowe Dni Młodzieży, jak również w maju podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego.

– W praktyce oznacza to, że wybrane podmioty, zarówno służby powołane do ochrony tych obszarów, jak i niektóre firmy prywatne czy organizacje państwowe mają obowiązkowe dyżury, mają skrócone czasy reagowania na incydenty i mają zwiększone poziomy monitorowania pewnych wydarzeń w sieci – stwierdza rozmówca INNPoland.pl.

Przed czym chroni stopień alarmowy CRP?
Pozostaje oczywiście kwestia tego, przeciwko czemu ma nas chronić wprowadzenie stopnia alarmowego.

– Biorąc pod uwagę wagę wydarzenia takiego jak wybory, nic dziwnego, że możemy spodziewać się prób manipulacji czy cyberataków, w związku z czym faktycznie warto być w gotowości – mówi Adam Haertle.

Wprowadzając tego typu zabezpieczenie, państwo chce się oczywiście zabezpieczyć przed nieoczekiwanymi wydarzeniami, ale są też kierunki, z których zagrożenia się spodziewa.

– W zasadzie nigdy nie wiemy, co się wydarzy, natomiast historia pokazuje, że nasz sąsiad ze wschodu chętnie manipuluje opinią publiczną w okresach wyborczych, więc największe prawdopodobieństwo kierunku, z którego taki atak mógłby przyjść, to oczywiście Rosja – podkreśla Adam Haertle.

Jak można dowiedzieć się z opisywanego przez "Rzeczpospolitą" raportu "The CyberThreat Handbook", Polska znajduje się na 20. pozycji w rankingu krajów najbardziej narażonych na cyberataki – a najczęściej nadchodzą one właśnie z Rosji, często będąc pokłosiem konfliktu na Ukrainie.