Latające Porsche już blisko. Do startu i lądowania wystarczy miejsce parkingowe

Konrad Bagiński
Czy nowe samochody z legendarnej stajni w Zuffenhausen będą nie tylko elektryczne, ale i latające? Wszystko na to wskazuje – Porsche właśnie rozpoczęło współpracę z Boeingiem. Obie firmy mają opracować nowe elektryczne auta klasy premium z funkcją pionowego startu i lądowania.
Tak to pewnie nie będzie wyglądać, ale artysta popuścił wodze fantazji i pokazał, jak może działać transport przyszłości Porsche
Porsche i Boeing wkraczają w przyszłość i wspólnie chcą zbadać jak mogłoby wyglądać podróżowanie po mieście za jakiś czas. Nie wiadomo kiedy, ale skoro dwie tak znane i technologicznie zaawansowane firmy zabierają się za robienie latających samochodów, to coś pewnie jest na rzeczy.

Amerykański koncern i niemiecki producent sportowych i luksusowych samochodów chcą razem stworzyć prototyp nowego latającego samochodu. O ile można będzie go nazywać samochodem. Po pierwsze – ma być elektryczny. To nie jest specjalna nowość, bo już dziś w zasadzie każdy producent aut wie, że silniki o spalaniu wewnętrznym są od lat przestarzałe. Większość energii przez nie produkowanej jest marnowana na wytwarzanie zbędnego ciepła, na poruszanie auta idzie jej niewielka część.


Ale w sumie po co jechać, skoro można lecieć – zapytali przedstawiciele Porsche i Boeinga. Obie firmy podpisały porozumienie, zgodnie z którym sprawdzą, jak mogłaby wyglądać oferta "premium" w erze mobilności w powietrzu. Będą wspólnie pracować nad projektem samolotu (aż do opracowania i przetestowania rzeczywistego prototypu), który ma mieć możliwość pionowego startowania i lądowania.

– Porsche chce rozszerzyć swoją działalność jako producent samochodów sportowych, stając się wiodącą marką mobilności premium. Może to oznaczać przejście do trzeciego wymiaru podróży – powiedział szef sprzedaży Porsche Detlev von Platen.

Idziemy polatać po mieście?
Branża elektrycznych pionowych startów i lądowań (eVTOL) powoli się rozwija, a wiele firm szuka partnerów. Na przeszkodzie stoi przede wszystkim prawo, które nie reguluje lub uniemożliwia stosowanie takich rozwiązań. Technologia też jest oczywiście w powijakach.

Na pewną ironię zakrawa fakt, że na razie podobne projekty nie mają na celu rozładowania korków czy ułatwienia większości ludzi dotarcia do pracy czy szkoły. Wręcz przeciwnie, chodzi o usługi premium, które w przyszłości pozwolą grupie najbogatszych uniknięcie problemów codzienności. Oczywiście za odpowiednią cenę.

Mimo wszystko są też firmy, które wskazują na to, że w najbliższych latach rozwinie się "miejski transport lotniczy".

– Komercyjne taksówki latające mogą wystartować w ciągu najbliższych pięciu lat – powiedział Dennis Muilenburg, dyrektor generalny Boeinga.

Nad pasażerskimi dronami prace prowadzą również inne koncerny motoryzacyjne. Daimler interesuje się Volocopterem (który w Dubaju był już testowany w roli latającej taksówki), a Volkswagen nawiązał w tym celu współpracę z produkującym samoloty AirBusem.