Chińczycy zawstydzili Orwella. Jako pierwsi na świecie wprowadzają to inwazyjne rozwiązanie

Marcin Długosz
Z miesiąca na miesiąc Chiny stają się coraz bardziej orwellowskie. O masowej inwigilacji i cenzurze każdy co nieco słyszał, teraz kraj wszedł na nowy poziom "walki o bezpieczeństwo". Nie da się kupić karty SIM bez skanu twarzy. Żaden inny kraj na świecie nie zdecydował się na wprowadzenie tak inwazyjnego dla prywatności rozwiązania.
Chiny stają się coraz bardziej orwellowskie. Jako pierwsze na świecie wprowadzają obostrzenie - nie kupisz karty SIM bez skanu twarzy. Fot. 123rf.com
Chińczykom zdaje się to niespecjalnie przeszkadzać, w kulturze europejskiej to już mocna ingerencja w prywatność.

Przypomnijmy, jak bolało nas w Polsce wprowadzenie konieczności rejestracji przedpłaconych kart SIM. Rabanu było sporo, ale rozeszło się po kościach, zwłaszcza, że niejeden kraj uzależnia zakup nowych kart SIM od przedstawienia np. dowodu osobistego.

Zakup karty SIM w Chinach
Jak pisze serwis Futurism.com, nasze bolączki to żadne bolączki w porównaniu z Państwem Środka. Od grudnia, decyzją tamtejszego ministerstwa, każdy zakup karty SIM musi być potwierdzony skanem twarzy danego użytkownika.


Oficjalnie rząd robi to w trosce o bezpieczeństwo obywateli. Nieoficjalnie - chce mieć pod ręką aktywność sieciową tak obywateli, jak przebywających tam obcokrajowców. To karkołomne zadanie - Chiny mają ok. 850 mln użytkowników internetu, to więcej niż wszyscy Europejczycy razem wzięci.

Kamera 500 MP wyłapie cię w tłumie
Chiny stają się coraz bardziej orwellowskie. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, niedawno zaprezentowały cud (inwigilacyjnej) techniki - kamerę 500 MP wspartą mocą obliczeniową chmury - może na jednym ujęciu złapać tysiące twarzy, jednocześnie analizując je w poszukiwaniu konkretnych jednostek. Chiny są najbardziej inwigilowanym krajem na świecie.