Węgiel nie będzie się palił bez pieniędzy. Bankierzy mają plan, jak zadusić brudny przemysł
Energetyka oparta na węglu może umrzeć śmiercią naturalną. Jak? Prosto – w zaskakującym tempie rośnie liczba instytucji finansowych, które po prostu przestają udzielać kredytów i pożyczek na projekty oparte na węglu. Do spalania węgla i pozyskiwania w ten sposób energii potrzebnych jest kilka elementów. Niektóre z nich niedługo przestanie być dostępne. Najważniejsze to węgiel i pieniądze. A polskie władze zdają się nie przyjmować tego do wiadomości.
Polityka polityką, ale liczą się pieniądze
Ministerstwo Energii z zapałem godnym lepszej sprawy forsuje budowę nowego bloku energetycznego w Elektrowni Ostrołęka. Sprawa jest wyjątkowo kontrowersyjna, bo już dziś wiadomo, że inwestycja będzie deficytowa. To znaczy, że nigdy się nie zwróci, nie zarobi na czysto ani złotówki. Będzie pochłaniała miliardy złotych rocznie. To tak, jakbyśmy oprócz węgla palili w jej piecach pieniędzmi.
Straty nowego bloku, te które da się oszacować już dziś, wyniosą od 2,3 do 7,5 miliarda złotych. Rozrzut jest spory, ale w tej sprawie jest wiele niewiadomych i mnóstwo zmiennych. Wystarczy choćby podwyżka cen węgla. Tego surowca już dziś nam brakuje i musimy sprowadzać go m.in. z Rosji. W ten sposób już dziś nie dość, że produkujemy coraz droższą energię dla samych siebie, zatruwamy Polskę toksycznymi wyziewami i opóźniamy zieloną rewolucję, to jeszcze dotujemy rosyjską gospodarkę.
PGE Elektrownia Bełchatów, największa na świecie elektrownia na węgiel brunatny. Widok od strony Kleszczowa - gminy, którą (wraz z kopalnią) uczyniła najbogatszą w Polsce.•Foto: Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Elektrownia Ostrołęka wydała na budowę już 890 mln złotych, z czego ponad pół miliarda trafiło do wykonawcy. Jest nim konsorcjum GE Power i Alstom Power Systems.
Całość ma kosztować 6 mld zł i zacząć działać w 2023 roku. Problem w tym, że owych 6 mld złotych ciągle nie ma. Po miliardzie zainwestowały Energa i Enea. Przed dorzuceniem brakującej kwoty bronią się inne spółki energetyczne, nie chcą jej też dołożyć banki. Wiele z nich przestaje finansować projekty oparte na węglu, wszyscy też wiedzą, że na tej elektrowni nie da się zarobić ani grosza. Można tylko stracić.
– Polska obok krajów takich jak m.in. Niemcy, Włochy sprzeciwia się przyjęciu progresywnej polityki zaproponowanej przez EBI i zakończeniu finansowania projektów związanych z paliwami kopalnymi. Wprawdzie EBI pieniędzy na Ostrołękę C bezpośrednio nie pożyczy, ale odcięcie finansowania na inne projekty dot. paliw kopalnych np. infrastrukturę węglową czy gazową, uszczupli dotychczasowe źródła finansowania takich projektów przez energetyczne spółki węglowe działające w Polsce. Finansowanie takich projektów z własnych pieniędzy spółek lub za pomocą innego, drogiego i coraz ciężej dostępnego kapitału obcego, pozostawi wówczas mniej środków i możliwości do znalezienia pieniędzy potrzebnych np. na nową elektrownię węglową czy infrastrukturę gazową. Dlatego też sprzeciw Polski wobec wysiłków EBI w walce z trwającym kryzysem klimatycznym, jest widoczny, także na arenie międzynarodowej – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Piotr Wójcik z Greenpeace.
Kto nie da grosza na węgiel?
Zacznijmy od najnowszego pomysłu. Organy UE chcą, by Europejski Bank Inwestycyjny przestał finansować projekty oparte na węglu. Już dziś nie może udzielać kredytów na konwencjonalne elektrownie, ale unijni urzędnicy prawdopodobnie szykują dokument, który całkowicie tego zakaże.
– Zmiana polityki EBI, w kierunku, który aktualnie jest dyskutowany, mimo swoich niedoskonałości, to silny komunikat do sektorów bazujących na paliwach kopalnych i do instytucji finansowych, że era paliw kopalnych dobiega końca. Oprócz wymiaru globalnego, nowa polityka EBI miałaby także praktyczne znaczenie dla spółek działających w Polsce, w szczególności wszystkich największych grup energetycznych, które obecnie korzystają z finansowania EBI. Nowe projekty dotyczące infrastruktury węglowej nie miałyby już szansy na uzyskanie finansowania z tego banku. Po roku 2020 EBI nie finansowało by także, co do zasady, inwestycji w infrastrukturę gazową - w tym w sieci oraz terminale gazowe. Tym samym istotne ograniczenie finansowania projektów związanych z paliwami kopalnymi powinno przyspieszyć odejście od węgla oraz innych paliw kopalnych – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Piotr Wójcik z Greenpeace.
Bardzo ciekawym z polskiego punktu widzenia elementem może być wezwanie nie tylko EBI, ale i państwowych banków rozwojowych do zaprzestania podobnych inwestycji. Jeśli rzeczywiście takie przepisy przejdą, to polskie władze będą miały potężny problem. Bo w Polsce bankiem rozwojowym jest Bank Gospodarstwa Krajowego. I od dawna jest on szykowany na inwestora ostrołęckiej elektrowni.
Węgiel to nasza niezależność energetyczna? Bzdura - Polska powoli uzależnia się od rosyjskiego węgla•Foto: 123rf.com
Na ulicach Poznania pojawiły się reklamy sugerujące, że PKO BP przyczynia się do katastrofy klimatycznej – właśnie przez finansowanie budowy ostrołęckiej elektrowni. W zasadzie nie wiadomo, kto powiesił fałszywą reklamę, ale władze PKO BP bardzo się zirytowały. W specjalnym komunikacie bank podkreślił że "plakaty zawierają szereg nieprawdziwych informacji, z tezą, jakoby PKO Bank Polski finansował budowę elektrowni Ostrołęka C na czele". Zapowiedział też ściganie autorów plakatu.
Tymczasem wiadomo, że w gronie potencjalnych inwestorów elektrowni są w zasadzie tylko Pekao, PKO BP i BGK, bo to państwowe banki i ich polityka inwestycyjna jest w dużej mierze zależna od utrzymujących się akurat przy władzy polityków. Przecież prezes Pekao, Michał Krupiński, osobiście pielgrzymował do Jarosława Kaczyńskiego, by zadeklarować mu udzielenie kredytu na budowę dwóch wież. Z akt afery deweloperskiej wynika również, że obiecywał pomoc coraz słabiej sobie radzącej i tracącej czytelników Gazecie Polskiej, popularnej jedynie wśród najtwardszych zwolenników PiS.
– EBI w prezentowanych wersjach roboczych nowej polityki pożyczania pieniędzy dla sektora energetycznego wskazuje, iż po roku 2020 zaprzestanie pożyczania pieniędzy nie tylko na projekty węglowe, ale także inne związane z pozostałymi paliwami kopalnymi.Po 2020 roku bank miałby zaprzestać finansowania w szczególności wydobycia ropy i gazu, górnictwa węgla, infrastruktury węglowej i gazowej (w tym m.in. sieci i terminali gazowych oraz magazynów). Ma to istotne znaczenie, gdyż dotychczas polityki różnych banków skupione były głównie wokół wykluczania węgla. Jeżeli EIB przyjmie politykę w dyskutowanym kształcie, będzie pierwszym wielostronnym bankiem rozwoju, który w tak istotny sposób ograniczy finansowanie projektów związanych z wszystkimi paliwami kopalnymi. Tylko czekać aż inne banki podążą jego śladem – dodaje Piotr Wójcik.
Ostrołęka w sądzie
Jest już zresztą pierwszy pozew dotyczący budowy nowej elektrowni. Fundacja ClientEarth pozwała koncern energetyczny Enea – jej prawnicy chcą unieważnienia uchwały o budowie nowego bloku węglowego w ostrołęckiej elektrowni. Już dziś jest pewne, że ta budowa będzie nieopłacalna i nieekologiczna. Mali akcjonariusze Enei nie chcą, by rząd przepalał ich pieniądze.
Uwadze inwestorów i akcjonariuszy nie umyka też fakt, że państwo nie chce się z nimi dzielić dywidendą – choć przecież po to kupuje się akcje firm. Na dodatek to właśnie rękami, a raczej portfelami, narodowych koncernów, przeprowadza się coraz więcej ryzykownych inwestycji, kompletnie nie związanych z ich specjalizacją. A to z kolei wpływa na obniżenie wartości firm, których akcje kupili mniejsi inwestorzy.
Fundacja ClientEarth i mali akcjonariusze Enei chcą stwierdzenia nieważności uchwały w sprawie budowy Ostrołęki C. Podstawą jest wysokie ryzyko finansowe związane z polityką ochrony klimatu. To pierwszy taki pozew na świecie.
Europa nie ma pieniędzy do przepalenia
Tymczasem w Unii i wielu innych krajach banki i instytucje finansowe nie chcą mieć nic wspólnego z energetyką węglową. Holenderski ING ogłosił rezygnację z finansowania inwestycji węglowych przed szczytem klimatycznym w Paryżu w 2015 r.
Minister Tchórzewski chce zmniejszać zużycie węgla przez budowanie kopalń i stawianie elektrowni węglowych. Eksperci głowią się, o co mu chodzi•Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
– Warto przy tym zauważyć, że EBI nie jest odosobnionym przypadkiem odchodzenia banków od finansowania przedsięwzięć dotyczących paliw kopalnych. Podobne ruchy coraz częściej wykonują także banki komercyjne. W ostatnim czasie restrykcyjne polityki udzielania pożyczek dla spółek węglowych ogłosiły m.in. ING Bank Śląski czy też Credit Agricole. Istnieją silne przesłanki, by uznać, że już wkrótce pozostałe banki publiczne i komercyjne – tak jak EBI, lub z nawet z większą ambicją – będą kontynuować ten trend i zaprzestaną finansowania projektów bazujących na paliwach kopalnych. Wynika to nie tylko z trwającego kryzysu klimatycznego, ale także z ryzyka, które niesie ze sobą taka działalność. Spółki i projekty bazujące na paliwach kopalnych są bowiem pod silną presją rosnących cen uprawnień do emisji, zaostrzających się regulacji unijnych, lokalnych społeczności, młodzieżowych ruchów klimatycznych, organizacji pozarządowych oraz samych akcjonariuszy, oczekujących lepszych wyników finansowych i strategii rozwoju bazujących na technologiach przyszłości – mówi nam Piotr Wójcik.
Kilka miesięcy temu amerykański Instytut Ekonomii Energii i Analiz Finansowych (IEEFA) ogłosił, że ponad sto banków, funduszy emerytalnych, ubezpieczycieli oraz zarządzających aktywami przyjęło politykę odchodzenia od finansowania węgla energetycznego. To 40 proc. czołowych banków i 20 największych ubezpieczycieli.
Kolejnym problemem dla polskiego rządu i sektora energetyczno-wydobywczego może być niechęć sektora ubezpieczeniowego do węgla. I może się okazać, że o ile jakimś cudem Ministerstwo Energii zdobędzie brakujące miliardy na inwestycję w Ostrołęce, ale za to nikt tego kopcącego interesu nie będzie chciał ubezpieczyć. No chyba, że zrobi to kolejny "narodowy" czempion, jakim jest oczywiście PZU.