Polacy wydają fortunę na organizację wigilii. Oto sposób na tanie, ale świetne święta

Izabela Wojtaś
Wielkie zakupy, kilkudniowe pichcenie w kuchni, w efekcie zmęczenie i przejedzenie. Wszystko po to, by dochować tradycji. Bardziej jednak tej kreowanej w reklamach niż tej sprzed wieków. Efekt? W tym roku na przygotowanie kolacji wigilijnej wydamy o 7,8 proc. więcej niż rok temu. Podpowiadamy, jak się przed tym uchronić.
W tym roku na przygotowanie świątecznych potraw przeznaczymy ponad 524 zł, czyli o 7,8 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Podpowiadamy, co zrobić, żeby wydać mniej. Fot. Pawel Loj / Flickr.com / CC BY 2.0
Zależy nam na magicznej atmosferze i dochowaniu tradycji. Z uporem maniaka przygotowujemy więc 12 potraw. Na stole lądują dania, których nie lubimy, w ilościach, których nie jesteśmy w stanie przejeść. Od stołu wstajemy przejedzeni, a po tygodniu połowa jedzenia ląduje w koszu. Ma to więcej wspólnego z wigilią wykreowaną w reklamach i filmach niż z tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenia.

Wigilijna tradycja
6,7 9, 11 lub 12 – tyle potraw pojawiało się według tradycji na stołach 24 grudnia. Wszystko zależało oczywiście od statusu rodziny czy zwyczaju panującego w danym regionie. Kilkaset lat temu wieczerza chłopska składała się z siedmiu potraw, szlachecka z dziewięciu, a pańska z jedenastu. W niektórych regionach Polski przyrządzano 6 lub 12 potraw – na stole miała się bowiem zgodnie ze zwyczajem znaleźć liczba potraw odpowiadająca wielokrotności sześciu.


Dania były przygotowane z darów natury, bezmięsne – bo tego dnia ludzie i zwierzęta byli rodziną. Ważniejsza od liczby potraw był jednak duchowa strona wieczerzy. Lektura ewangelii, przełamywanie się opłatkiem, kolędowanie, a przede wszystkim zasiadanie do biesiady z osobami, które są nam bliskie.

Współczesna wigilia
Choć panów już nie ma, to wigilię chcemy mieć pańską. Wydajemy ponad miarę. Nasze świąteczne budżety z roku na rok rosną. Jak pokazuje badanie Deloitte (Christmas Survey 2019), w tym roku na artykuły spożywcze wydamy aż 524 zł, czyli o 7,8 proc. więcej niż w ubiegłym roku, a w sumie na święta aż 1521 zł. Czyli ponad połowa naszych dochodów, bo jak wynika z mediany zarobków GUS, na rękę zarabiamy niespełna 3 tys. zł.

Nie o tradycję jednak tu chodzi, a o karmienie swojej próżności. Jak to pisał Gałczyński w utworze „Zastaw się, a postaw”, stół zastawimy suto, „choćbyśmy mieli nawet sprzedać nasze zęby i okulary”. Zamiast jednak pokazywać rodzinie, że jesteśmy w stanie zorganizować święta na bogato, pokażmy, że potrafimy je zorganizować z głową. Bez długów, kredytów i wyrzucania jedzenia.

Wigilia nie musi być pańska
Nie musimy przygotowywać aż 12 potraw. Jeśli zrobimy 6,7, 9 czy 11 – to też dochowamy tradycji, a do tego nie zmarnujemy czasu i jedzenia. Pogódźmy się z tym, że nikt nie jest w stanie zjeść w trakcie jednego wieczoru aż tylu dań.

Podzielmy się przygotowywaniem potraw z rodziną i przyjaciółmi. Skoro biesiadować możemy wspólnie, to i finansować. I wcale nie chodzi o to, by tworzyć jakiś wspólny budżet, pieniądze to drażliwy temat, ale o to, by poprosić współbiesiadników o włączenie się w przygotowanie świątecznych potraw. Wystarczy, że każdy z nas przygotuje dwie rzeczy, a stół zostanie zapełniony.

Nie lubicie kutii, nie róbcie jej
Zrezygnujmy z potraw, które zostają. Nie lubicie kutii, klusków z makiem czy kapusty z grochem? Tradycja jest ważna, ale ekologia też. Po co tracić czas i pieniądze na przygotowanie potraw, które będziemy dzióbać z grymasem na twarzy, a po dwóch tygodniach wrzucimy do kosza?

Kupujmy tyle, ile faktycznie zjadamy. To że lubimy karpia czy sałatkę warzywną, nie jest równoznaczne z tym, że chcemy jeść to na śniadanie, obiad i kolację przez dwa tygodnie po świętach. Przygotowywanie potraw w nadmiarze jest szkodliwe dla naszego budżetu, bo nadwyżka zazwyczaj ląduje w koszu.

Nie dajmy się marketingowcom
Uważajmy na delikatesy. Choć półki sklepowe przez cały rok uginają się od towaru, to i tak zawsze przed świętami pojawiają się na nich ekstratowary – egzotyczne ryby, ekskluzywne alkohole, wymyślne słodycze. Wycenione ponad miarę, z uwagi na konieczny marketing i to, że nie mamy pojęcia, ile te rzeczy są tak naprawdę warte. Trzeba mieć się na baczności, żeby nie nakupować wielu zbędnych i kosztownych produktów, które od zwykł różnią się często tylko ceną i opakowaniem.

Pamiętajmy o zero waste
Nie wyrzucaj jedzenia. Niektóre potrawy możesz po prostu zamrozić i w odpowiednim czasie wykorzystać ponownie. Z pozostałej ryby możesz przyrządzić pastę na kanapkę, a z czerstwego pokruszonego ciasta możesz zrobić spód do deseru bez pieczenia. Możesz też nadmiarem jedzenia podzielić się z potrzebującymi w ramach akcji „Podziel się posiłkiem z bezdomnym”.

Tworząc z zapałem „idealne święta”, najlepiej ograniczyć szał świątecznych przygotowań do minimum, obowiązki rozłożyć równomiernie na wszystkich, a przede wszystkim zdać sobie sprawę z tego, że atmosfery nie tworzy dwanaście potraw, tylko ludzie, z którymi je spożywamy.

Minimalizm powinien zresztą dotyczyć nie tylko samej kolacji wigilijnej, lecz także świątecznych prezentów. W tej kwestii też często przesadzamy. Wydajemy mnóstwo pieniędzy na drogie prezenty, a zapominamy o obowiązkach – czynszu, rachunku za telefon czy spłacie pożyczki, w efekcie lądujemy w rejestrze dłużników BIG.