Mediana w październiku 2018 roku była sporo niższa niż średnia krajowa i o wiele bardziej wiarygodna.
Mediana w październiku 2018 roku była sporo niższa niż średnia krajowa i o wiele bardziej wiarygodna. Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Mediana a średnie zarobki
GUS opublikował w czwartek dane na temat rozłożenia płac w sektorze przedsiębiorstw, określanych jako firmy zatrudniające powyżej 9 osób. Chodzi o medianę pensji, znacznie niższą od 5003,78 złotych, które były określone jako średni zarobek Polaków w zeszłym roku w październiku.
W tym samym czasie mediana płac wyniosła ok. 900 złotych mniej, bo 4094,98 złotych brutto. Poprzedni odczyt wykonany dwa lata temu pokazywał kwotę 3510,67 złotych.
Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że połowa pracowników z przedsiębiorstw w zeszłym roku w październiku zarabiała miesięcznie nie więcej niż 4094,98 złotych brutto. Druga połowa mogła za to pochwalić się zarobkami większymi niż powyższa kwota. Co więcej, 10 proc. badanych dostało wynagrodzenie w wysokości 2224,17 złotych brutto, a kolejne 10 proc. - co najmniej 8239,84 złotych brutto.
Pewne grupy zarabiają więcej
Wiadomo również, że prawie dwie trzecie wszystkich pracowników zarabiało miesięcznie brutto równowartość krajowej średniej - 5003,78 złotych - lub mniej. Skąd zatem tak wysoka średnia krajowa? GUS pokazał, że są pewne grupy pracowników, którzy zawyżają bądź zaniżają wskaźnik przeciętnej pensji.
W 2018 roku wyższe wynagrodzenia niż krajowa średnia mieli jedynie przedstawiciele władz publicznych, wyżsi urzędnicy, kierownicy (łącznie zawyżają o ok. 90 proc.) oraz specjaliści (zawyżają o ok. 20 proc.). Reszta grup zawodowych zaniżała daną, zwłaszcza pracownicy wykonujący prace proste (zaniżali o ok. 40 proc.) oraz pracownicy usług i sprzedawcy (ok. 40 proc.)

Jak zauważają analitycy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, mediana systematycznie rośnie. Zauważalnie dynamiczniej niż średnie wynagrodzenie w latach 2016-2018 - mediana w tym czasie wzrosła o 16,6 proc., zaś średnia krajowa o 15,1 proc. Jak zauważa Andrzej Kubisiak, analityk z PIE, może to być potwierdzenie tezy o konkurencji na rynku pracy o niewykwalifikowane kadry.