Jemy ryby z dodatkiem plastiku. Badania bałtyckich gatunków nie pozostawiają wątpliwości

Katarzyna Florencka
Kawałki mikroplastiku można znaleźć w przewodach pokarmowych co dziesiątego dorsza i co dwudziestego śledzia żyjącego w polskim Bałtyku. A szkodliwe substancje chemiczne mogą tą drogą przenikać do mięsa ryby.
Co dziesiąty żyjący w Bałtyku dorsz i co dwudziesty śledź mają niewielkie kawałki plastiku w przewodzie pokarmowym. Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Wyniki te są "mocno niepokojące" – jak stwierdza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" oceanografka dr hab. Barbara Urban-Malinga, z Morskiego Instytutu Rybackiego – Państwowego Instytutu Badawczego. Uczestniczy ona w międzynarodowym projekcie mającym m.in. ocenić skalę zanieczyszczenia Bałtyku mikroplastikiem.

Polacy natknęli się na mikroplastik w przewodzie pokarmowym co dziesiątego dorsza i co dwudziestego śledzia – a przebadali jedynie ok. 200 ryb! Jeszcze gorzej jest np. w Szwecji, gdzie tworzywa sztuczne znaleziono u jeden czwartej przebadanych śledzi.


Czy mikroplastik w rybach jest szkodliwy?
Badaczka zwraca uwagę na to, że akurat spożycie samych kawałków mikroplastiku z rybą robi niewielką różnicę w naszej diecie: ta w plastik jest niestety przebogata. Drobinki prędzej czy później są zresztą z organizmów ryb wydalane.

Ale prawdziwym zagrożeniem są zawarte w plastiku substancje chemiczne, takie jak choćby barwniki. Jak stwierdza dr hab. Urban-Malinga z dużym prawdopodobieństwem przenikają on do tkanki mięśniowej ryby.

Dieta niedźwiedzi polarnych
Niezwykle smutne wyniki badań diety niedźwiedzi polarnych żyjących w Arktyce ujawnili niedawno rosyjscy naukowcy. Okazało się, że aż jedna czwarta ich pożywienia to plastik.

Powodem tej sytuacji są zmiany klimatyczne, za których sprawą zmniejsza się powierzchnia Arktyki. W poszukiwaniu jedzenia niedźwiedzie podchodzą coraz bliżej ludzkich skupisk, przegrzebując m.in. śmietniki i wysypiska śmieci, gdzie plastik króluje.

Plastik jest też w herbacie
Herbaty marek "premium", w charakterystycznych trójkątnych torebkach, podczas parzenia we wrzątku uwalniają ok. 11,6 mld drobinek mikroplastiku i 3,1 mld jeszcze mniejszych drobinek nanoplastiku.

Naukowcy alarmują, że zawartość plastiku w takiej herbacie jest o kilka rzędów wielkości wyższa niż zawartość plastiku znaleziona dotychczas w innych produktach spożywczych. A od mikroplastików w pożywieniu nie jesteśmy w stanie umknąć.

Jak wynika z raportu WWF, w ciągu roku mieszkaniec Ziemi przyjmuje z jedzeniem i piciem średnio 102 tys. kawałków plastiku mniejszych niż 1 mm. To daje rocznie 250 gramów tego tworzywa na osobę, czyli prawie 5 g plastiku tygodniowo. Taka ilość wystarczy do wyprodukowania karty kredytowej.

Badanie wykazało, 90 proc. plastiku wprowadzamy do swoich organizmów pijąc zanieczyszczoną wodę, zarówno z kranu, jak i z butelek. Trudno się jednak przed tym uchronić, gdyż około 72 proc. europejskiej kranówki zawiera plastik. Tworzywo pochłaniamy również jedząc skorupiaki, pijąc piwo i spożywając sól.