Pracują w systemie 996. To dlatego zawsze będziemy w tyle za Chińczykami
Dzieci chińskie marzą o tym, by być astronautami, a dzieci z USA i UK chcą być znanymi youtuberami. My coraz głośniej mówimy o pracy cztery dni w tygodniu, a Chińczycy pracują w modelu 996, czyli od 9.00 do 9.00 sześć dni w tygodniu. Czy to prosta droga do chińskiej hegemonii?
„(…) gdy Państwo Środka do reform ruszało w końcu lat 70. i transformację inicjowało, było zapyziałym, trzecioświatowym, agrarnym organizmem. (…) Dziś, po czterech dekadach reform (…) widać, że dokonał się tam w tym czasie przewrót iście kopernikański: Chiny wróciły, a to, co się w nich dzieje, ma już teraz w pełni globalny wymiar – i znaczenie dla nas wszystkich, gdziekolwiek się znajdujemy, od Chin nie uciekniemy” – tak te cztery dekady przemian podsumowuje Bogdan Góralczyk, sinolog, w swojej książce „Renesans Chin”.
Czy to, że chińskie dzieci wydają się bardziej ambitne, a Chińczycy pracują więcej niż my, oznacza, że za kolejną dekadę centrum świata stanie się naród, który nie mówi po angielsku?
Chińskie dzieci bardziej ambitne niż amerykańskie?
Zaczęło się od ankiety. W lipcu z okazji 50. rocznicy lądowania Apollo 11 na Księżycu przeprowadzono w USA, Wielkiej Brytanii i w Chinach ankietę wśród dzieci na temat zainteresowania kosmosem. Wyniki zaskoczyły. Okazało się, że 56 proc. dzieci w Chinach marzy o karierze kosmonauty, w UK i USA natomiast tylko 11 proc., a większość, prawie 30 proc., chce zostać youtuberami/vlogerami.
Zabolało, zmroziło... Posypały się pytania o to, czy system edukacji w Chinach jest lepszy, czy kładzie większy nacisk na wartość nauki i eksplorację kosmosu. Pojawiło się widmo kresu światach zachodniego. Głupiejącego, marzącego o karierze „byle youtubera” i niedoceniającego wartości nauki.
Chińscy pracownicy głodni sukcesu
Potem przyszedł kolejny cios. Zachód na razie myśli o skręceniu w stronę czterodniowego tygodnia pracy. Chińczycy pracują w modelu 996, czyli sześć dni w tygodniu od 9.00 do 9.00, czyli po 12 godzin... Wniosek jest prosty: my leniwi, oni pracowici.
A to nie koniec. Chińczycy są podobno dumni ze swojej pracy. Kiedy dzień w dzień pracują nad projektem po 12 godzin, nie mówią o zmęczeniu, depresji czy wypaleniu zawodowym, tylko są podekscytowani i dumni. Za nic mają statystyki o rosnącej fali samobójstw. Bo z mlekiem matki wyssali głód sukcesu.
– W Chinach zaobserwować można zjawisko nazywane „edukacyjną gorączką”, czyli obsesję całego narodu na punkcie edukacji. Objawia się głównie w aspiracjach rodziców, by ich dzieci osiągnęły sukces w szkole, w szczególności na zagranicznych uniwersytetach, co następnie pozwoli im na pełną sukcesów karierę – wyjaśnia Dominik Błędzki z serwisu ChinskiRaport.pl.
Dlaczego? Bo na rynku pracy karierę robią teraz chińscy jedynacy (konsekwencja polityki jedna rodzina, jedno dziecko). Presja jest duża. Jeden człowiek pracuje na dwoje rodziców i czworo dziadków. Co więcej, ten jeden człowiek realizuje ich ambicje. Nie może nie odnieść sukcesu, więc robi to za wszelką cenę.
– Sukces zawodowy pozwala na wysoki status społeczny i przyniesienie honoru rodzinie, a to jest bardzo istotne w chińskim społeczeństwie i chińskiej kulturze. Chińscy rodzice oczekują od swoich dzieci ciężkiej pracy i wysokich wyników. Stąd duże ambicje dzieci już od najmłodszych lat – dodaje ekspert.
Gnuśny jak Europejczyk, pracowity jak Chińczyk? Nie do końca
Chiny są dopiero na początku podboju przestrzeni kosmicznej. Co prawda chiński program kosmiczny ruszył w 1956 r., ale pierwsze załogowe loty w przestrzeń kosmiczną odbyły się w 2003 r. Co więcej, pierwszy raz udało się Chińczykom zrobić w kosmosie coś, czego wcześniej nie zrobiła inna nacja, dopiero na początku tego roku, kiedy chińska sonda Chang’e 4 wylądowała na niewidocznej z naszej planety półkuli Księżyca.
Stany ten etap mają już dawno za sobą. Wyścig kosmicznych zbrojeń zakończył się 50 lat temu, w momencie, kiedy NASA udało się w ramach programu Apollo 11 wysłać pierwszego człowiek na Księżyc.
Jeśli tak postawi się sprawę, to jasne staje się, dlaczego dzieci w świecie zachodnim są mniej zainteresowane kosmosem i kosmiczną karierą niż te w Chinach. Amerykańskie dzieci 50 lat temu, tak jak dziś chińskie, chciały podbijać kosmos. 10, a nawet 15 lat po lądowaniu Apollo 11 rynek zalała fala inżynierów, naukowców i oczywiście astronautów.
Dziś dla dzieci z Zachodu bardziej pociągający jest świat internetu i nowych technologii – tu bowiem pojawi się w krótkim czasie wiele nieznanych dotychczas profesji, loty w kosmos i Międzynarodowa Staja Kosmiczna są czymś nieomal normalnym.
Może wcale nie chodzi tu o lenistwo
Podobnie jest z wszechogarniającym kultem pracy w Chinach. Chińczycy są na razie na etapie: chcę żyć, żeby pracować, a nie pracuję, żeby żyć. I choć prawo mówi jasno, że pracować można tylko 44-godziny tygodniowo, to nie jest tajemnicą, że w wielu technologicznych korporacjach ludzie pracują więcej. Nawet po 72-godziny, w tzw. systemie 996 – czyli od 9.00 rano do 9.00 wieczorem, przez sześć dni w tygodniu.
– Chińczycy chcą w szybkim tempie dogonić kraje wysoko rozwinięte i mają świadomość, że uda się to tylko przez wysoką wydajność pracy. Dlatego choć w Chinach obowiązuje 5-dniowy system pracy, to wiele przedsiębiorstw (w szczególności technologicznych) narzuca model pracy 996 – wyjaśnia Dominik Błędzki z serwisu ChinskiRaport.pl.
Co więcej, tak dzieje się nie tylko w Chinach. Taki system pracy jest dobrze znany w Dolinie Krzemowej. Nie raz, nie dwa docierały informacje o tym, że pracownicy Facebook czy Alphabet otrzymywali darmowe jedzenie w zamian za dłuższą pracę.
Na Zachodzie też nie zawsze tydzień pracy oznaczał pięć dni i 40 godzin. W Polsce, jeszcze w PRL-u obowiązywał sześciodniowy tydzień pracy. Prawo do wszystkich wolnych sobót w miesiącu zyskaliśmy dopiero niespełna 47 lat temu, we Francji i we Włoszech 62 lata temu.
A jeszcze moje pokolenie, generacja X, czyli ludzie z wyżu demograficznego, wychowywano w poczuciu, że trzeba pracować dużo i ciężko, żeby coś osiągnąć. Dopiero kilka lat temu zaczęto u nas mówić o tym, że praca powinna być pasją i przyjemnością.
Chiny wciąż są na etapie rozwoju
Chiny zmieniają się bardzo szybko, ale nadal są gospodarką rozwijająca się, państwem średniego dochodu. USA i kraje Europy Zachodniej ten proces mają już dawno za sobą. Praca ponad miarę to cena, jaką płacą za postęp – powiedzmy sobie jednak szczerze, czy po 12 godzinach pracy można być efektywnym?
Poza tym, co im po szybkim wzroście, jeśli nie przekłada się on na realny poziom życia ludzi?
Chińska ścieżka rozwoju jest atrakcyjna jedynie dla biednych państw, których rola w światowej gospodarce jest marginalna – mówi prof. Salvatore Babones w wywiadzie z DGP. I dodaje: Chiny to typowe państwo średniego dochodu – ze strzeżonymi granicami, biurokracją i funkcjonującym rządem. Wbrew pozorom nie weszły na ścieżkę rozwoju zaawansowanych państw.