Nikt się już nie łudzi, że napada śniegu. Na nartach zarobią ci, których stać na sztuczny śnieg

Patrycja Wszeborowska
Ostatni raz stolica śnieg na święta widziała równo dekadę temu. Jednak zmianę klimatu odczuwamy nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce, zaś szczególny problem z brakiem śniegu i ujemnych temperatur mają ośrodki narciarskie. Z powodu coraz większego deficytu naturalnych białych opadów, ich biznes bazuje na produkcji technicznego śniegu.
Stoki narciarskie w Polsce i Europie funkcjonują głównie dzięki sztucznemu naśnieżaniu. Fot. Wojtek Habdas / Agencja Gazeta
Skutki ocieplenia klimatu widać gołym okiem
Do Bartosza Haczkiewicza, prezesa spółki Czarna Góra, która zarządza resortami narciarskimi w polskich Sudetach, dotarł portal money.pl. Mężczyzna szczerze opowiedział o klimatycznej sytuacji polskich ośrodków narciarskich.

– O sukcesie ośrodka nie decyduje już położenie czy klimat, tylko liczba urządzeń i podejście do naśnieżania – wyznaje. – Na przestrzeni ostatnich kilku lat skomercjalizowała się maszyna do robienia śniegu w dodatnich temperaturach (fabryka śniegu), ale ze względu na duże zużycie energetyczne nie naśnieży się tym całego ośrodka. Można jedynie jeden lub ewentualnie fragmentu stoku – dodaje.


Jak wspomina, zaledwie dwa razy na przestrzeni ostatnich 10 lat było na tyle dużo opadów śniegu, że pozwoliły one przygotować trasy w sposób naturalny. Reszta wymagała maszyn i technologii produkujących śnieg techniczny.

Przygotowanie odpowiedniej nawierzchni dla narciarzy kosztuje, i to niemało. Za metr sześcienny trzeba zapłacić od 10 do 12 złotych. Jak wylicza portal, fragment stoku o długości 100 i szerokości 20 metrów wydrenuje z kieszeni właściciela nawet 36 tys. złotych. Zaś kilometrów tras narciarskich jest o wiele więcej. Do wydatków dochodzą kosztu obsługi i tworzenie całej infrastruktury do naśnieżania.

Coraz mniej śniegu
Dlaczego w Polsce coraz rzadziej mamy białe święta? Doskonale wyjaśnia to krótka animacja stworzona przez naukowców z czasopisma Scientific American, która kilka lat temu zrobiła furorę w internecie.

Na animacji zostały zaprezentowane średnie roczne temperatury dla wszystkich państw świata od 1900 roku do teraz. Nie istnieją pojedyncze kraje wyróżniające się na wykresie. Wyraźnie widać, że ocieplenie jest naprawdę globalne.

Potwierdzają to również informacje, że od kilku lat świat odnotowuje rekordowe pomiary temperatur. Efekty tego widać już chociażby na przykładzie tragicznych w skutkach, monstrualnych pożarach trawiących właśnie Australię.